Twórcami tego filmu są :
- Reżyser : Filip Bajon,
- Scenarzyści : Mirosław Piepka, Michał S. Pruski, Marek Klat,
- Montażysta : Milenia Fiedler,
- Fotograf : Łukasz Gutt,
- Odpowiedzialny za muzykę : Antoni Łazarkiewicz,
- Scenografowie : Paweł Jarzębski, Zbigniew Dalecki, Anna Grabowska,
- Kostiumolodzy : Małgorzata Braszka, Ewa Krauze, Małgorzata Gwiazdecka,
- Producenci : Olga Bieniek, Mirosław Piepka,
- Dźwiękowiec : Mirosław Makowski.
Aktorzy, którzy wzięli udział w tym dziele :
- Janusz Gajos jako Bazyli Miotke,
- Sebastian Fabijański jako Mateusz Kroll,
- Marianna Zydek jako Marita von Krauss,
- Anna Radwan jako Gerda von Krauss,
- Adam Woronowicz jako Hermann von Krauss,
- Borys Szyc jako Fryderyk von Krauss,
- Sławomir Orzechowski jako kamerdyner Franz Necel,
- Łukasz Simlat jako Peter Schmidt,
- Kamilla Baar jako Angela von Krauss,
- Marcel Sabat jako Kurt von Krauss,
- Diana Zamojska jako Urszula Miotke.
Wiele osób, gdy usłyszy o polskim filmie myśli - "słabe kino", co na szczęście w tym przypadku nie jest prawdą. Wiele polskich twórczości jest na bardzo wysokim poziomie jednakże są one tworzone z mniejszym budżetem i w krótszym czasie niż w innych państwach. Polskie kino charakteryzuje się również tym, że jesteśmy monotematyczni - albo dramat albo komedia (czasami zdarzy się jeszcze film akcji). Kinematografia w Polsce jest realistyczna i rzadko porusza tematy fantasy.
Reżyser Filip Bajon owszem zainspirował się faktami historycznymi z okresu I połowy XX wieku, ale cała opowieść o romansie, rodzinie von Kraussów jest abstrakcją przez co ten utwór nie jest tak trudny, jak na przykład twórczość Wojciecha Smarzowskiego. Długo się przygotowywał, ponieważ aż 3 lata wraz z scenarzystami do zrealizowania niebanalnej opowieści o trzech nacjach, które ścierały się na przestrzeni lat, oraz o miłości, która nie była łatwa.
Nikt, żaden reżyser, scenarzysta filmowy nie skłaniał się ku temu, by uwiecznić na ekranie historii o Kaszubach. Jedynie w 1970 roku mogliśmy oglądać film pod tytułem "Kaszebe" reżyserii Ryszarda Bera.
Co się tyczy gry aktorskiej - moim zdaniem dobra, z pewnymi wyjątkami wręcz bardzo dobra.
Janusz Gajos jako Bazyli Miotke to naprawdę postać, którą lubi się od pierwszej sceny. Lubi, ale także podziwia za mądrość, cierpliwość, oraz strategiczne myślenie. Pan Gajos to jeden z tych aktorów, którzy w tym samym roku mogą grać Arcybiskupa i Kaszuba a nie wpłynie to na jakość odgrywanych ról.
Sebastiana Fabijańskiego kojarzę z serialu "Tancerze", który był emitowany w 2009-2010 roku. Grał tam dobrze, lecz ogólny zarys fabuły nie wymagał wybitnego poświęcenia aktorskiego. Po obejrzeniu "Kamerdynera" uważam, że bardzo się rozwinął w swoim zawodzie.
Od wielu lat jestem fanką Borysa Szyca i zauważyłam, że ma swoje etapy - zaczynał jako detektyw w serialu i grał raczej amantów, zalotników, następnie groźnych "typów", jak w "Job, czyli ostatnia szara komórka" (2006), czy "Wojna polsko-ruska" (2009) a obecnie gra raczej dostojnych panów, niekoniecznie pozytywne postacie, ale posiadające w sobie nonszalancję. Chociaż ... przypomniała mi się jego rola w "Planeta Singli 3" - tam nie był elegancki. 😜
Podobała mi się postać Anny Radwan, która grała Gerdę von Krauss. Kontrowersyjna postać. Była świadoma zdrad męża, mimo tego pozwalała na to. Wiedziała o romansie swojej córki z jej przyrodnim bratem - nie reagowała. Jednakże mimo tej uległości wobec męża i braku negacji tego, co działo się wokół niej miała w sobie dumę. Wydaje mi się, że zdrady traktowała jako cenę za życie w luksusie a męża postrzegała bardziej, jak przyjaciela niż kochanka. Objawem dumy moim zdaniem było to, że przygarnęła Mateusza, który był bękartem von Kraussa pod swój dach. Wszyscy wiedzieli, że jest z nieprawego łoża i mówili o tym - ona swoją postawą powiedziała : Jestem świadoma, co mój mąż zrobił i skoro rodzona matka tego dziecka nie żyje, ja żona jego ojca zaopiekuję się nim. Jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi, którzy płacą za swoje uczynki.
W ogóle, co do romansu Marity i Mateusza - jedyną osobą, która się temu sprzeciwiała był ich brat. O dziwo nie dlatego, że traktował to jako grzech a z zazdrości, że mieli siebie nawzajem, odsuwając go. Kurt uspokoił się dopiero, gdy sam znalazł sobie partnera.
Jednakże największym szokiem była dla mnie rola Adama Woronowicza. Zagrał zupełnie inną postać niż na przykład w "Baby są jakieś inne". Wyglądał również zupełnie inaczej niż w "Czerwonym pająku", mimo że tam także grał czarny charakter. Przeważnie ten aktor przedstawiał wyciszonych mężczyzn, tutaj wyróżnia go pewność siebie i wyrachowanie.
Mariannę Zydek widziałam pierwszy raz na ekranie. Nie kojarzę jej z wcześniejszych ról, ale sądzę, że to nie jest jej ostatni angaż.
Poza grą aktorską podobał mi się również plakat i muzyka skomponowana przez Korteza reklamująca film. Scenografia była wspaniale przygotowana. Chociaż tak naprawdę nikt z twórców nie próżnował.
W celu dodania realizmu na drugim planie zagrali ludzie z Towarzystwa Kaszubskiego, pilnując wymowy aktorów podczas scen w języku kaszubskim.
Więcej na temat tego filmu mogliście przeczytać w gazecie "Kino", nr 615, wrzesień 2018, wywiad Kuby Armaty z Filipem Bajonem, str. 26-29.
A na zakończenie cytat z tego wywiadu :
" A gdybyście chcieli poszukać w "Kamerdynerze" znaczeń wykraczających poza sam film - jest to opowieść o tym, że nawet najbardziej grzeszna miłość jest lepsza od ekstremów politycznych". Filip Bajon.
Reżyser Filip Bajon owszem zainspirował się faktami historycznymi z okresu I połowy XX wieku, ale cała opowieść o romansie, rodzinie von Kraussów jest abstrakcją przez co ten utwór nie jest tak trudny, jak na przykład twórczość Wojciecha Smarzowskiego. Długo się przygotowywał, ponieważ aż 3 lata wraz z scenarzystami do zrealizowania niebanalnej opowieści o trzech nacjach, które ścierały się na przestrzeni lat, oraz o miłości, która nie była łatwa.
Nikt, żaden reżyser, scenarzysta filmowy nie skłaniał się ku temu, by uwiecznić na ekranie historii o Kaszubach. Jedynie w 1970 roku mogliśmy oglądać film pod tytułem "Kaszebe" reżyserii Ryszarda Bera.
Co się tyczy gry aktorskiej - moim zdaniem dobra, z pewnymi wyjątkami wręcz bardzo dobra.
Janusz Gajos jako Bazyli Miotke to naprawdę postać, którą lubi się od pierwszej sceny. Lubi, ale także podziwia za mądrość, cierpliwość, oraz strategiczne myślenie. Pan Gajos to jeden z tych aktorów, którzy w tym samym roku mogą grać Arcybiskupa i Kaszuba a nie wpłynie to na jakość odgrywanych ról.
Sebastiana Fabijańskiego kojarzę z serialu "Tancerze", który był emitowany w 2009-2010 roku. Grał tam dobrze, lecz ogólny zarys fabuły nie wymagał wybitnego poświęcenia aktorskiego. Po obejrzeniu "Kamerdynera" uważam, że bardzo się rozwinął w swoim zawodzie.
Od wielu lat jestem fanką Borysa Szyca i zauważyłam, że ma swoje etapy - zaczynał jako detektyw w serialu i grał raczej amantów, zalotników, następnie groźnych "typów", jak w "Job, czyli ostatnia szara komórka" (2006), czy "Wojna polsko-ruska" (2009) a obecnie gra raczej dostojnych panów, niekoniecznie pozytywne postacie, ale posiadające w sobie nonszalancję. Chociaż ... przypomniała mi się jego rola w "Planeta Singli 3" - tam nie był elegancki. 😜
Podobała mi się postać Anny Radwan, która grała Gerdę von Krauss. Kontrowersyjna postać. Była świadoma zdrad męża, mimo tego pozwalała na to. Wiedziała o romansie swojej córki z jej przyrodnim bratem - nie reagowała. Jednakże mimo tej uległości wobec męża i braku negacji tego, co działo się wokół niej miała w sobie dumę. Wydaje mi się, że zdrady traktowała jako cenę za życie w luksusie a męża postrzegała bardziej, jak przyjaciela niż kochanka. Objawem dumy moim zdaniem było to, że przygarnęła Mateusza, który był bękartem von Kraussa pod swój dach. Wszyscy wiedzieli, że jest z nieprawego łoża i mówili o tym - ona swoją postawą powiedziała : Jestem świadoma, co mój mąż zrobił i skoro rodzona matka tego dziecka nie żyje, ja żona jego ojca zaopiekuję się nim. Jesteśmy odpowiedzialnymi ludźmi, którzy płacą za swoje uczynki.
W ogóle, co do romansu Marity i Mateusza - jedyną osobą, która się temu sprzeciwiała był ich brat. O dziwo nie dlatego, że traktował to jako grzech a z zazdrości, że mieli siebie nawzajem, odsuwając go. Kurt uspokoił się dopiero, gdy sam znalazł sobie partnera.
Jednakże największym szokiem była dla mnie rola Adama Woronowicza. Zagrał zupełnie inną postać niż na przykład w "Baby są jakieś inne". Wyglądał również zupełnie inaczej niż w "Czerwonym pająku", mimo że tam także grał czarny charakter. Przeważnie ten aktor przedstawiał wyciszonych mężczyzn, tutaj wyróżnia go pewność siebie i wyrachowanie.
Mariannę Zydek widziałam pierwszy raz na ekranie. Nie kojarzę jej z wcześniejszych ról, ale sądzę, że to nie jest jej ostatni angaż.
Poza grą aktorską podobał mi się również plakat i muzyka skomponowana przez Korteza reklamująca film. Scenografia była wspaniale przygotowana. Chociaż tak naprawdę nikt z twórców nie próżnował.
W celu dodania realizmu na drugim planie zagrali ludzie z Towarzystwa Kaszubskiego, pilnując wymowy aktorów podczas scen w języku kaszubskim.
Więcej na temat tego filmu mogliście przeczytać w gazecie "Kino", nr 615, wrzesień 2018, wywiad Kuby Armaty z Filipem Bajonem, str. 26-29.
A na zakończenie cytat z tego wywiadu :
" A gdybyście chcieli poszukać w "Kamerdynerze" znaczeń wykraczających poza sam film - jest to opowieść o tym, że nawet najbardziej grzeszna miłość jest lepsza od ekstremów politycznych". Filip Bajon.