Twórcy filmu :
- Reżyser : Ari Sandel,
- Scenarzysta : John Whittington,
- Fotograf : David Hennings,
- Odpowiedzialny za muzykę : Eric V. Hachikian,
- Montażysta : Jeffrey Wolf,
- Scenografowie : Gae S. Buckley, Gretchen Gatusso, Michelle C. Harmon,
- Kostiumy : Meagan McLaughlin,
- Producenci : McG, Mason Novick, Adam Saunders, Benji Kohn, Bingo Gubelmann, Mary Viola, Adam Devine, James McGough, Eddie Rubin, Peter Pastorelli, Daniella Kahane, Steven Bello, Michelle Knudsen, Steven Eddy, Danny Zamost,
- Odpowiedzialni za dźwięk : Allan Zaleski, Carlos Sotolongo, Tony Volante.
Aktorzy, grający główne role:
- Adam Devine jako Noah,
- Alexandra Daddario jako Avery,
- Shelley Henning jako Carrie,
- Andrew Bachelor jako Max,
- Robbie Amell jako Ethan.
Kiedy oglądałam ten film straszliwie mnie męczył. Jest przewidywalny i nie wnosi nic nowego do kinematografii. Fabuła jest niezaskakująca, a żarty raczej nudne.
Główny bohater za wszelką cenę chce być z kimś, kto kocha kogoś innego. Łudzi się, że jeśli ich pierwsze spotkanie wyglądałoby inaczej to "na pewno" byłaby z nim, a nie z Ethanem. Jednakże tak to nie działa. Skoro nie jest z nim (głównym bohaterem), tylko z kimś innym oraz jest z tym drugim szczęśliwa to widocznie tak miało być. Gdy Noah cofa się w czasie, za każdym razem coś idzie nie po jego myśli. Podczas jednej z wizji, w której chciał być jak Ethan, Avery jest z nim w związku. Mimo tego nie jest szczęśliwa w tej relacji. Noah dał jej pieniądze, piękny dom, ale nie poświęcał jej uwagi, skupiając się by zapewnić jej warunki godne księżniczki... pod względem finansowym. W końcu poznała prawdziwego Ethana i zakochała się w nim, ponieważ podarował jej to, czego tak naprawdę potrzebowała - atencję, oraz miłość.
Nie da się cofnąć czasu. To, co się już wydarzyło nie jest do zmiany, więc nie ma sensu rozpamiętywać. Można jedynie zadbać o to, aby przyszłość była taka, jak byśmy chcieli.
Moim zdaniem trzeba szanować przeszłość, bo jednak to ona nas ukształtowała, ale nie ma sensu żyć nią, gdy przed nami całe życie. To my decydujemy o tym jak ono będzie wyglądało.
Film uważam, że jest do obejrzenia na raz, nie wróciłabym do niego i ponowne włączenie go traktowałabym jako stratę czasu, ponieważ ani mnie nie rozbawił, ani nie odprężył. Męczyło mnie oglądanie, jak główny bohater sam siebie unieszczęśliwia i na koniec błyskotliwie wpada na to, że nie ma co "boksować" się z losem i pozwala życiu pokazać, co ma mu do zaoferowania.
Film uważam, że jest do obejrzenia na raz, nie wróciłabym do niego i ponowne włączenie go traktowałabym jako stratę czasu, ponieważ ani mnie nie rozbawił, ani nie odprężył. Męczyło mnie oglądanie, jak główny bohater sam siebie unieszczęśliwia i na koniec błyskotliwie wpada na to, że nie ma co "boksować" się z losem i pozwala życiu pokazać, co ma mu do zaoferowania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz