Translate

czwartek, 29 lipca 2021

Siedem dusz (2008)

  Film pod tytułem „Siedem dusz” wyreżyserowany przez Gabriele Muccino ukazuje mężczyznę z początku niemiłego, obrażającego osobę niewidomą. Wątpię, by ktoś z nas polubił takiego człowieka. Jednak gdy dowiaduje się, że lekarz źle traktuje swoją starszą, mocno chorowitą pacjentkę wpada w gniew. Dlatego trudno ocenić, czy postać grana przez Willa Smitha jest dobra, czy wulgarna.

Scenariusz, który napisał Grant Nieporte pokazuje, że dawniej główny bohater był szanowanym pracownikiem, oraz posiadał kochającą żonę. To się zmieniło pod wpływem tajemniczego zdarzenia, które twórcy zdradzają powoli.

Jeśli już wspomniałam o tempie filmu to moim zdaniem jest ono za wolne. Dzieło trwa dwie godziny. Jest to czas, który widz spędza w mroku, apatii. Z jednej strony to dobrze, że tak długo, ponieważ oglądający ma większe szanse, by wczuć się w emocje głównej postaci.

Zdjęcia do tego utworu o poważnej tematyce stworzył Philippe Le Sourd. Muzykę przygotował Angelo Milli. Montażu dokonał Hughes Winborne. Scenografia była obowiązkiem J. Michael’a Rivy, Leslie Pope, David’a F. Klassen’a. Kostiumy to zasługa Sharen Davis. Natomiast dzieło  nie powstałoby bez produkcji, czyli Ken’a Stovitz’a, Molly Allen, Chrissy Blumenthal, Tracey, Nyberg, Will’a Smith’a, Steve’a Tisch’a, Todd’a Black’a, Domenico Procacci, Jason’a Blumenthal’a, James’a Lassiter’a, David’a Crockett’a, David’a J. Bloomfield’a.

Ostatni, lecz nie mniej ważni twórcy to dźwiękowcy: D. Chris Smith, John Sweeney, Greg Orloff, Jim Stuebe, Rick Kline, Dennis Drummond, Howard London, Tateum Kohut.

W ogóle o czym jest ten film poza rozdarciem emocjonalnym głównego bohatera? Mężczyzna, podając się za urzędnika podatkowego sprawdza, czy osoby, które wybrał są dobrymi ludźmi.

Pierwsza a raczej ta, której najwięcej czasu poświęca mężczyzna jest Emily Posa, grająca przez Rosario Dawson. Kobieta nie tylko jest dobra, ale także interesuje Bena Thomas’a w sposób miłosny.

Drugi to niewidomy Ezra Turner (Woody Harrelson), dla którego Ben był niemiły. Trzeci to Stewart Goodman (który nie jest taki Good) ukazany przez aktora Tim’a Kelleher’a. Następnie Holly, którą gra Judyann Elder, Connie Tepos ukazana przez Epidię Carrillo. George’a Ristuccia – w tej roli Bill Smitrovich, oraz Nicholas’a prezentowanego przez Quintin’a Kelley’a. Ważną postacią jest również Dan, przyjaciel Bena grany przez Barry’ego Pepper’a, oraz brat Bena - Michael Ealy.

W tej recenzji nie rozpisuję się dużo, choć film jest długi, ponieważ jego fabułę bardziej się czuje. Moim zdaniem twórcy, może nawet nieświadomie, uznali, że bardziej zagrają na emocjach widzów niż ukażą wiele zwrotów akcji. No i największym powodem do dyskusji jest zakończenie, którego nie chcę zdradzać w recenzji. Myślę, że większość uznałaby go za bohatera, ale znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że popełnił błąd.

Na filmwebie znalazłam recenzję absolwenta Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii ze specjalizacji psychiatria Marcina Pietrzyka o tytule „Emocjonalna pornografia”[1]. Według autora recenzji bohater próbuje kreować się na męczennika, wręcz świętego. Moim zdaniem wręcz przeciwnie. Postać próbuje odpokutować swoje winy, ponieważ przez nieroztropne i niebezpieczne zachowanie doprowadził do tragedii. Właśnie wątpię, by katolik widział w nim świętego skoro postanowił złamać jedno z dziesięciu przykazać. Bez postanawia naprawić swoje błędy a nie zostać bohaterem. Inaczej nie działałby w tajemnicy. Przeżył taką rozpacz i miał takie wyrzuty sumienia, że dokonał czegoś, co jedo zdaniem naprawi rzeczywistość, odda jej sprawiedliwość. Jeśli mowa, że mógł podjąć inną decyzję, zgadzam się całkowicie, ale o tym właśnie jest ten film – on miał taką osobowość i chciał postąpić w ten sposób. Jestem ciekawa, co Wy sądzicie i co dla Was oznaczał jego czyn?

Dzieło zdecydowanie warto obejrzeć. Sądzę, że zasłużył, by mu poświęcić swój cenny czas, lecz za drugim razem, gdy się go ogląda to już nie jest aż tak wzruszający, jak wtedy, kiedy dopiero domyślamy się, jakie będzie zakończenie.

Co Wy sądzicie o tym dziele? Co Wam się w nim podobało? Co byście zmienili? Dajcie znać w komentarzach.  

 

Bibliografia:

·       https://www.filmweb.pl/film/Siedem+dusz-2008-459974 [Dostęp: 28.07.2021 r.]

·       https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Siedem+dusz-7716 [Dostęp: 29.07.2021 r.]



[1] https://www.filmweb.pl/reviews/recenzja-filmu-Siedem+dusz-7716 [Dostęp: 29.07.2021 r.]

środa, 30 czerwca 2021

Eksperyment w klasie cz. I i II

 Ten post jest trochę inny. Zawiera omówienie filmu dotyczącego eksperymentu w klasie, w której od lat były stosowane dane metody, lecz postanowiono wprowadzić innowację. 

Pierwsza moja myśl związana z filmem pod tytułem „Eksperyment w klasie”[1] dotyczy tego, dlaczego nie pokazujemy realiów polskich szkół tylko pracujemy na zagranicznych materiałach? Żałuję, że w Polsce nie przeprowadzono (a przynajmniej ja o takim nie słyszałam) takiego doświadczenia. Myślę jednak, że sytuacja w naszym państwie wygląda podobnie, jeśli mowa o zaangażowaniu uczniów i nauczyciele na lekcjach.

W zajęciach uczestniczą uczniowie, którzy interesują się i poprzez zgłaszanie się do odpowiedzi chcą zdobywać wiedzę, oraz tacy, którzy milczą a wtedy nie wiadomo, czy osiągają postępy w nauce. Większość uczniów nie wierzy w to, że ich horyzont wiedzy się poszerza. Sądzą, że nie uczą się zbyt wiele i ich zdaniem lekcje są nudne.

Profesor Dylan Wiliam ma pomysł jak uaktywnić młodzież na zajęciach. Jego pierwszym krokiem jest wprowadzenie „patyczków”. Zamiast podnoszenia rąk nauczyciele mają za zadanie losować uczniów do odpowiedzi poprzez patyczki z imionami. Z początku wprowadza to frustracją wśród uczniów, oraz nauczycieli. Nowa sytuacja wprowadza chaos. Wszyscy uczestnicy uważają pomysł za bezsensowny i chcą wrócić do starego trybu. Moim  zdaniem problem wynikał nie z bezsensowności pomysłu, lecz tego, że ludzie przyzwyczajają się i w nowych warunkach czują niepokój. Lubimy zmiany, lecz gdy ktoś próbuje zmienić naszą codzienną rutynę to automatycznie się buntujemy.

Profesor Wiliam nie poddał się i uspokajał zarówno uczniów, jak i nauczycieli. Podpowiedział pracownikom szkoły, że mogą modyfikować pomysł z losowaniem patyczków pod swój tryb pracy. Nagle pomysł zaczął przynosić realne korzyści. Uaktywnił klasę i sprawił, że nieśmiałe dzieci przestały bać się wyrażać swoje myśli. Były w klasie dwie uczennice, które cechowały się większą wiedzą niż przeciętna część klasy. Z początku obydwie negatywnie podchodziły do zmian, lecz jedna z nich się przekonała. Zobaczyła, że to integruje klasę i wpływa pozytywnie na słabszych uczniów. Myślę, że również zaczęła się między nimi tworzyć więź, ponieważ wcześniej uczniowie niewidoczni byli przez nich niezauważani. Byli, lecz z nikim nie dyskutowali, nikt nie wiedział, co myślą  na dany temat. Poprzez wyrażanie opinii otworzyli się i dali poznać. Druga dziewczynka po dwóch tygodniach nadal czuła się sfrustrowana, że nie może odpowiadać i musi słuchać złych odpowiedzi.

Nauczyciele argumentowali z początku, że pomysł patyczków zaniża poziom najlepszych uczennic. Moim zdaniem tak nie było, ponieważ one i tak znały odpowiedź. Fakt, że słuchały złych nie spowodował zwątpienie w swoją wiedzę. Chciały powiedzieć dobrą, by tak jak to określił Profesor skupić uwagę na sobie. Dla nieśmiałych uczniów jednak to wybawienie, ponieważ nie wierzyli w siebie a nagle zauważyli, że mogą być równie inteligentne. Dla tych, którzy nie znali odpowiedzi nastała szansa, by wysilili się i spróbowali pomyśleć i poznać odpowiedź z podpowiedzią, co nadal zmusza ich do pracy mózgu a nie tylko bezmyślnego siedzenia w ławce. W pewnym momencie filmu uczeń mówi, że wcześniej lekcje dla niektórych były po prostu do przesiedzenia, zero stresu a jednak w niewielkich ilościach jest on potrzebny. Co ważne Profesor przewidział, że niektórzy będą sfrustrowani, że znają odpowiedź a nie mogą odpowiedzieć. Uczy ich tego, że nie zawsze wszystko jest ich po myśli. W życiu dorosłym miałyby duże zderzenie z rzeczywistością. Moim zdaniem uczy także tego, że nie są najważniejsze. To budujące, że tak dużo wiedzą, lecz powinny też umieć się zatrzymać, by zadbać o innych.

Gdy nauczyciele skupiali się tylko na bronieniu interesów tych wybitnych uczennic trochę zrobiło mi się przykro, ponieważ miałam wrażenie, że skreślili te ciche dzieci – „nie chcą mówić to niech nie mówią” a przecież to dzieci. Odczułam też pewne subiektywne odczucia, ponieważ sama byłam cichą uczennicą, która znała odpowiedź, lub chciała się wypowiedzieć, ale się wstydziła wchodzić w drogę tym mądrzejszym. Przecież oni na pewno powiedzą to lepiej. Dopiero na kolejnych etapach nauki zauważono, że moje milczenie to nie kwestia braku wiedzy, lecz nieśmiałości i zachęcano mnie do aktywnej pracy. Jednak szkoła podstawowa nie aktywizowała mnie przez co często rozmawiałam z innymi uczniami, ponieważ się nudziłam. Była również sytuacja, gdy wychowawczyni zauważyła mój talent do rysunku, lecz nie wyczułam tego, ponieważ nie byłam przyzwyczajona do tego, że na mnie jest skupiana uwaga i zrobiłam szkic byle jak na parapecie na szybko a miał być na konkurs. Dopiero gdy usłyszałam, że jest zawiedziona, bo wie, że stać mnie na więcej zrozumiałam, że „jestem coś warta” i mogłabym czymś się wyróżniać, że wcale nie muszę być przeciętna. Dlatego sądzę, że Profesor z tym zadaniem miał rację. Całkowicie go popieram, a jeśli ta uczennica czuje, że potrzebuje więcej to powinna brać udział w dodatkowych zajęciach, oraz konkursach, które oferuje szkoła, ponieważ choć nie ma o tym w filmie to na pewno takowe są, bo każda szkoła bierze udział w jakiś dodatkowych przedsięwzięciach. W gimnazjum na przykład powierzono mi gazetkę szkolną, dział z recenzjami książek. Ona na przykład mogłaby udzielać korepetycji słabszym uczniom skoro frustruje ją, że zaniżają poziom. Powinna dowiedzieć się, że nie tylko nauczyciel może próbować wyrównać ten poziom.   

Uczniowie zwrócili uwagę na to, że frustrujące jest, gdy zostają wylosowani, gdy czegoś nie wiedzą, a nie gdy wiedzą. Owszem jest to irytujące, ale nauczyciel wie, że musi przystanąć i wyjaśnić dokładniej.

Druga zmiana to wprowadzenie aktywności fizycznej przez zajęciami – 10 minut. W szkole w Chinach przerwa na aktywność to norma i trwa o wiele dłużej. Tutaj uczniowie z początku byli niechętni, następnie zaczęło im się podobać, ale gdy zauważyli, że mają robić to codziennie to zaczęli się buntować, mimo że sami mówili o większej motywacji do nauki po ćwiczeniach. Trochę nie rozumiem ich buntu, ponieważ zamiast przychodzić na 8:40 mieli przybywać na 8:30 – nie sądzę, aby to była taka duża różnica. Byłoby to logiczne, gdyby mieszkali z dala od szkoły i rozkład jazdy autobusów im na to nie pozwalał, ale przecież docierają autobusem szkolnym, lub przywożą ich rodzice. Te 10 minut nie powinno mieć dużego wpływu na ich wyspanie, bądź nie, a na aktywność jak najbardziej. Wydaje mi się, że ten bunt był raczej obawą, co będzie dalej, bo to już duże dzieci. Nauczano je w pewien sposób, a nagle wprowadza się jakieś zmiany bez pytania ich o zdanie. Oznajmia się im, że teraz po kilku latach mają postępować inaczej.

Trzecia zmiana dotyczy kubeczków o barwach sygnalizacji świetlnej, które mają na celu komunikację z nauczycielem, czy nadążają z tematem, czy rozumieją, czy należy coś powtórzyć. Zamysł ogólnie jest dobry, lecz słabo mnie to przekonuje, że w klasie, gdzie jest 24 uczniów nauczyciel będzie pilnował patyczków, programu nauczania i jeszcze kubeczków. Jest to realne, ale wymaga dużego samozaparcia i dyscypliny. Jeszcze do pilnowania dochodzą tabliczki, na których uczniowie mają zapisywać odpowiedzi. Nie sądzę, by nauczyciel miał czas, by przejść za każdym razem po klasie i przeczytać każdą tabliczkę z odpowiedzią. Sądzę, że powinno być mnie materiału w szkołach do przepracowania, bo więcej czasu w szkole moim zdaniem nie wchodzi w grę, ponieważ i tak bardzo dużo spędzają go w placówce.

Jednak nauczycielka biorąca udział w eksperymencie bardzo dobrze poradziła sobie z kubeczkami. Dla niej były one rzeczywiście pomocne. Cierpliwie podchodziła do każdego. Nikt nie krzyczał, że jeszcze on potrzebuje pomocy, nikt nie musiał przez kilkanaście minut trzymać ręki w górze. Zapytani uczniowie o nowe metody wyrażali się pozytywnie zarówno o kubkach, jak i o tabliczkach, pomimo że inna nauczycielka nie radziła sobie ze zmianami. Moim zdaniem to nie wina metod. To ta pierwsza nauczycielka jest zdyscyplinowana i cierpliwa. Jakich metod by nie używała uczniowie będą grzecznie pracować, bo jest otwarta na ich potrzeby. Ta druga nauczycielka widać, że sobie nie radzi, nie tylko ze zmianami, ale w ogóle z grupą. Dzieci czasem hałasują, to normalne i zamiast dać im chwilkę i sprawić, by się wyciszyły – krzyczy, a ma naprawdę męczący głos, taki trochę za wysoki. Od razu przypominają mi się zajęcia Emisji głosu o istocie pracy głosem w zawodzie nauczyciela. Sądzę, że nieodpowiednie jest także to, że uczniowie pokazują czerwone kubki, czyli że nie rozumieją a ona lekceważy ten fakt i dalej prowadzi lekcję. Moim zdaniem to brak szacunku do ucznia. W ten sposób pokazuje, że nie jest dla niej ważne, co mają do powiedzenia i ich potrzeby, tylko że przyszła tu odpracować swoje, dostać wypłatę i iść do domu. Zdolni uczniowie podnosili czerwone kubki a ta pani nadal do nich nie podeszła, nie wytłumaczyła. Na nagraniu można zauważyć zirytowaną twarz Profesora, któremu się nie dziwię.

Profesor Dylan Wiliam postanowił zapytać uczniów, co one by wprowadziły do lekcji z Panią Obi. Skrępowane odpowiedziały, że nigdy nie komentują pracy nauczyciela, ponieważ uznaliby to za niegrzeczne. Trudno się z nimi nie zgodzić, ale to pokazuje jak wysokie ego mają dorośli, gdy młode pokolenie chce im pomóc a nauczyciele sądzą, że oni wiedzą lepiej. Poza tym to przecież oni przyszli nauczać. W rzeczywistości moim zdaniem nauczyciele i uczniowie uczą siebie nawzajem. Uczniowie poproszeni o wyrażenie opinii, a zarazem pomoc nauczycielce czuli się wyróżnieni, a także zaufanie ze strony dorosłych, oraz odpowiedzialność.

Zabawne wydało mi się, gdy już wszystko działo się po myśli Profesora, nauczyciele i uczniowie sprawnie działali, stosując jego metody nagle zniknęły patyczki z pewnymi imionami. Jednak by dowiedzieć się, kto wyjął patyczek z imieniem, kto nie chciał być pytany, lub czuł się zignorowany, oraz chciał pokazać, że ta zmiana mu się nie podoba trzeba obejrzeć drugą część[2].

Swoje patyczki wyjęła najbardziej inteligentna dziewczyna prawdopodobnie na roku. To ta, która długo nie mogła zaakceptować patyczków. Jednak w ostatniej wypowiedzi uznała, że nawet jeśli patyczki nie zostaną wprowadzone na stałe to cieszy się, że ta metoda zaistniała, ponieważ dzięki niej zauważyła, że wielu jej kolegów i koleżanek jest bardziej inteligentna niż się spodziewała. Obawiam się, że nie zrozumiem w pełni jej intencji, dlaczego to zrobiła z powodu bariery językowej. Nie rozumiem na tyle płynnie angielskiego a nie ma napisów polskich.

Zrozumiałam, że dziewczynka nie chciała być pytana wtedy, kiedy zostanie wylosowana, bo powstało ryzyko, że przydzielone zostanie jej pytanie, na które nie zna odpowiedzi, a przez lata tworzyła reputację osoby, która zna odpowiedź na wszystkie pytania. Bała się, że „straci” w oczach swoich kolegów. Sądzę, że to też ważna lekcja dla niej, że nawet jako osoba bardzo zdolna ma prawo czegoś nie wiedzieć i nikt nie ma prawa jej za to potępiać, czy wyśmiewać.

Zaginione patyczki należały również do jej najbliższych koleżanek, również najlepszych w klasie. Jeśli dobrze rozumiem dziewczynki wciąż nie mogły się pogodzić z frustracją, że nie są pytane wtedy, kiedy one sobie tego życzą.

Bardzo podoba mi się zaangażowanie Profesora, tłumaczącego wszystko osobiście dzieciom. Nie wysługuje się pośrednikami, lecz sam podchodzi i pyta dzieci o zdanie.

Kolejna zmiana to „komentarz zamiast oceny”. Uczniowie, którzy dostają niskie oceny poddają się, zniechęcają, gdy słyszą, że ich koledzy dostali wyższe oceny.

Widzę, że te wszystkie zmiany są istotne, ale trudno mi nie myśleć o dodatkowych obowiązkach, zadaniach, które nakłada się na nauczyciela a choć nie znam zarobków nauczycieli w innych państwach to w Polsce wypłata nie jest adekwatna do tego, ile pracownicy szkoły wkładają wysiłku.

Ze strony uczniów to również dodatkowy wysiłek i również potrzebny, ponieważ wcześniej widzieli ocenę i koniec. Teraz muszą przeczytać uwagi i odnieść się do nich. Rzeczywiście poprawiają swoją wiedzę a nie dostają tylko „nagrodę” i mogą zapomnieć. Inteligentni uczniowie uznali, że się ich krytykuje i ocena jest negatywna, choć to było po prosto opisanie, co mogli zrobić lepiej.

Kolejny etap zmian – wprowadzenie rodziców w nauczanie dzieci. Dla niektórych rodziców to było takie… „Tyle lat szkoły, pracy i mam się cofnąć?”, ale niektórzy rzeczywiście się zaangażowali i chcieli poznać życie swoich dzieci, a raczej istotną część tego życia. Miłe doświadczenie, że rodzice mogli wcielić się w rolę swoich dzieci w pewnym sensie, oraz spędzić z nimi dodatkowy czas.

Nauczyciel zauważył, że uczniowie, którzy nie byli zaangażowani nagle stali się bardziej aktywni, lecz ci pracujący zaczęli rozrabiać.

Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumiałam, ale by z powrotem zainteresować uczniów wprowadzono tajemniczego ucznia, czyli nauczyciel będzie oceniał wybranego ucznia w ukrytej tabelce, uczniowie nie będą wiedzieli o postępach ani kto jest wybrany do oceny. Gdy uczeń zbierze odpowiednio 3 plusy lub 3 minusy będą wprowadzane konsekwencje. Nagroda to wycieczka dla całej klasy. Moim zdaniem ma to ich nauczyć bezinteresowności, ponieważ będą musieli cały czas pracować i nie będą wiedzieli, jak i kto jest oceniany. Uważam, że to dobrze, że nauczycielka nie powiedziała, kto był ukrytym studentem, bo nie dostali tych trzech punktów, więc by się mogli mścić, a tak wiedzą, że każdy z nich musi być grzeczny, bo każdy z nich może podlegać ocenie.

Uczennicom, które były najbardziej zaangażowane zależy na ich ocenach i złoszczą się na komentarze, bo nie wiedzą, czy są oceniane pozytywnie, czy negatywnie. Sądzę, że można wprowadzić komentarze, a po tym, jak pracują przy omawianiu ocenić, uwzględniając pracę, ale i zaangażowanie w poprawianie, omawianie pracy.

Zauważyłam, że pomysły Profesora najlepiej działają po jego interwencji. Mam wrażenie, że nauczyciele, dla których to też coś nowego nie umieją dokładnie wcielić to w życie, tak jak wyobrażał sobie Profesor Wiliam. To zrozumiałe, dlatego dobrze, że pomysłodawca nadzorował eksperyment.

Cieszę się, że ostatecznie doświadczenie się udało. Chociaż trudno powiedzieć, czy te metody będą stosowane poza projektem. Myślę, że w szkołach byłoby ciekawiej z nimi, ale wymagają za dużo wysiłku na dłuższą metę – zarówno dla nauczycieli, jak i uczniów.    

 



[1] https://www.youtube.com/watch?v=FZcJ4EK3lyY

[2] https://www.youtube.com/watch?v=1iD6Zadhg4M

poniedziałek, 31 maja 2021

Arrow

                                                        Może zawierać spoiler/y. 

W tej recenzji powodem refleksji jest serial pt. „Arrow”. Przez wielu z Was uwielbiany utwór wyreżyserowali James Bamford, John Behring, Glen Winter, Michael Schultz, Wendey Stanzler, Gregory Smith, Laura Belsey, Guy Norman Bee, Nick Copus, Jesse Warn, Gordon Verheul, Antonio Negret, Kristin Windell, Thor Freudenthal, Eagle Egilsson, Rob Hardy, Dermott Downs, Kevin Tancharoen, Ben Hernandez Bray, Mark Bunting, Joel Novoa, Tara Miele, David Barrett, Kenneth Fink, Douglas Aarniokoski, Ken Shane, Mairzee Almas, J.J. Makaro, Andi Armaganian, Alexandra La Roche, David Ramsey, który gra również Johna Diggle’a. Pozostali reżyserzy to David Nutter, Vincent Misiano, David Grossman, Michael Offer, John Dahl, Peter Leto, John Alexander, Bethany Rooney, Larry Teng, Stephen Surjik, Dwight H. Little, Kevin Fair, John F. Showalter, Mary Lambert, Ruba Nadda, Avi Youabian, Katie Cassidy, grająca Laurel Lance. Jeszcze reżyserzy to Marcus Stokes, Patia Prouty, Charlotte Brändstrӧm.

Scenariusz napisali Andrew Kreisberg, Brian Ford Sullivan, Beth Schwartz, Sarah Tarkoff, Oscar Balderrama, Emilio Ortega Aldrich, Wendy Mericle, Ben Sokolowski, Rebecca Bellotto, Speed Weed, Jake Coburn, Keto Shimizu, Tonya Kong, Drew Z. Greenberg, Erik Oleson, Jill Blankenship, Geoff Johns, Elizabeth Kim, Lana Cho, Deric A. Hughes, Onalee Hunter, Benjamin Raab, Moira Kirland, Spiro Skentzos, Jeane Wong, Bryan Q. Miller, Jenny Lynn, Rebecca Rosenberg, Gabrielle G. Stanton, Lindsey Allen, Holly Harold, Grainne Godfree, A.C. Bradley, Mark Bemesderfer, Nolan Dunbar, Barbara Bloom, Tyron B. Carter, Elisa Delson, Ubah Mohamed, Maya Houston, Marv Wolfman, Greg Berlanti, Marc Guggenheim, Jenny Lynn.

Zdjęcia wykonali Gordon Verheul, Corey Robson, Glen Winter, Bruce Worrall, C. Kim Miles, Neil Cervin, Chris Banting, Gregory Middleton, Todd Elyzen, Shamus Whiting-Hewlett. Za muzykę odpowiedzialni są Blake Neely, Nathaniel Blume, Daniel James Chan, Sherri CHung. Materiały do scenariusza przygotowali Marc Guggenheim, Greg Berlanti, George Papp, Mort Weisinger, Adam Schwartz, Ruth Fletcher, Christos N. Gage, Caroline Dries, Andrew Kreisberg, Wendy Mericle, Ben Sokolowski, Jake Coburn, Erik Oleson, Beth Schwartz, Geoff Johns, Elizabeth Kim.

Montażu dokonali Kristin Windell, Andi Armaganian, Jessie Murray, Patrick Brian, Thomas Wallerstein, Paul Karasick, Carol Stutz, david Holland, Dexter N. Adriano. Scenografię do serialu przygotowali Dominique Fauquet-Lemaitre, Bridget McGuire, Richard Hudolin, Tyler Bishop Harron, Lisa Bandura. Natomiast kostiumy stworzyli Maya Mani, Brie Thorpe, Tish Monaghan, Colleen Atwood.

Producenci to Greg Berlanti, Marc Guggenheim, Carl Ogawa, Jennifer Lence, Todd Pittson, Jon Wallace, Andrew Kreisberg, Wendy Mericle, Sarah Schechter, Beth Schwartz, Ben Sokolowski, Michael Potkins, Jake Coburn, James Bamford, Jordan Menn, Speed Weed, Keto Shimizu, Joseph Patrick Finn, Melissa Kellner Berman, Benjamin Raab, Oscar Balderrama, Deric A. Hughes, Jill Blankenship, Onalee Hunter, Drew Z. Greenberg, Glen Winter, Erik Oleson, Jennifer Lange, Moira Kirland, Emilio Ortega Aldrich, David Nutter, Dermott Downs, John LaBrucherie, Donald Munro, Chris Rudolph.

Przy dźwięku czuwali Jason Oliver, Robert Ramirez, Michael E. Lawshe, dan Hiland, Gary D. Rogers, Greg Hewett, Dave Griffiths, MiguelAraujo, Patrick Ramsay, Brody Ratsoy, Gaetano Musso, Eric Gotthelf, Christopher Cleator, Aaron Southerland, Todd Beckett, Jay Fisher, Mark Camperell, John Jay Martyn, Brian Lyster, Ryan Young, Fredrick Cuevas, Christopher S. Aud, Kristin Bailey, Christopher Mitchell, Rylan Kerbes, Jason Sharrow, Roderick Matte, Sean Byrne, Greg Hayes, Andy Walker, Connor Lyons.

Główną postacią tej historii jest Oliver Queen, którego możecie znać również jako Kaptur, Strzałę (Arrow), lub Zieloną Strzałę (Green Arrow) – w jego rolę wcielił się Stephen Amell. O David’zie Ramsey’u wspominałam już w przypadku twórców, ale jako John Diggle był również Spartaninem a przez jakiś czas Green Arrow.

Emily Bett Rickards przedstawiła nam Felicity Smoak i Overwatch (Obserwatorkę). Katie Cassidy również pomagała przy tworzeniu ósmego sezonu i jako Laurel Lance była Czarnym Kanarkiem i Czarną Syreną. Jej ojca Detektywa Quentina Lance’a grał Paul Blackthorne a siostrę Sarę (Białego Kanarka) – Caity Lotz. Willa Holland zaprezentowała siostrę Olivera – Theę Queen, którą główny bohater nazywał Pędziwiatrem (Speedy). Jej chłopaka grał Colton Haynes i możecie go znać jako Roy’a Harpera, lub Arsenał. Ważną postacią była także Moira Queen (Susanna Thompson).

Nie wymieniłam wszystkich aktorów, ponieważ jest to serial ośmiosezonowy i samo wypisanie każdego, kto brał udział w tworzeniu tego dzieła zajęłoby kilka stron a zawsze możecie sprawdzić bohaterów i aktorów ich grających na stronie np. filmweb[1].   

Przyznam Wam szczerze, że na początku nie podobał mi się główny wątek fabuły. Uważałam, że bogaty dzieciak wciąż myśli, że jest najważniejszy i świat kręci się wokół niego. Jednakże twórcy dodali do jego otoczenia Johna, oraz Felicity i to oni zatrzymali mnie, by oglądać dalej.

Obecnie nie żałuję, choć wkręciłam się w tę opowieść dopiero, gdy do historii mściciela dodano superbohaterów. Łatwiej było mi znieść, że ktoś o nadludzkich umiejętnościach uważa się za lepszego od przeciętnych ludzi, niż po prostu ktoś bogaty.

Istotną rolę w mojej bardziej przychylnej ocenie odegrał fakt, że Arrow przestał mordować. Nie podobało mi się, że ktoś, kto nie znał dokładnie przyczyn powstania listy morduje, choć ojciec (w tej roli Jamey Sheridan) kazał mu być lepszym od niego i by naprawił jego błędy. Ja w tych słowach nic nie słyszałam o eliminowaniu przestępców ze świata żywych. Prawdopodobnie osłabiony syn zasugerował się morderstwem na pontonie, choć dla mnie to nadal żaden argument.

Moim zdaniem bardzo fajnym zabiegiem były powroty do przeszłości. Wiele wyjaśniały i urozmaicały historię. Ze względu na nie i przygody, jakie przeżył bohater usprawiedliwialiśmy jego poczynania, choć sądzę, że nikt z nas nie wyobraża sobie by nagle ktoś założył kaptur i mordował, bo uznał, że ma prawo decydować, kto ma żyć, a kto umrzeć. Wątek Adriana Chase’a (zagrał go Josh Segarra) bardzo wyraźnie dał to odczuć. Dla Olivera ojciec Adriana był przestępcą niegodnym życia, a dla syna był po prostu ojcem, patologicznym, ale nadal rodzicem. Jego śmierć zabolała młodego Chase’a i stał się Prometeuszem, groźnym i zamaskowanym mścicielem.

Podziwiam, że twórcy z jednego serialu potrafili wytworzyć jeszcze inne. Uważam, że to z ich strony bardzo rozsądne zabezpieczenie. Dawali jeden odcinek w „Arrow”, który rozwinięcie posiadał gdzieś indziej. Swoją indywidualną historię otrzymali Flesh, Supergirl, oraz drużyna, gdzie uczestniczy Sara – dziewczyna, która była na zatopionym jachcie z Oliverem; a także Batwoman.

Sądzę, że mogłam ten czas, który poświęciłam „Arrow” lepiej spożytkować, ale mimo wszystko nie żałuję, że obejrzałam ten serial i moim zdaniem jest bardzo dobry na wieczorne odpoczywanie. Poza tym ten ostatni sezon zapowiada się naprawdę ciekawie i ledwo ulegam pokusie, by nie poznać przygód przyjaciół Zielonej Strzały.

 

Bibliografia:

·       https://www.filmweb.pl/serial/Arrow-2012-644652 [Dostęp: 31.05.2021 r.]



[1] https://www.filmweb.pl/serial/Arrow-2012-644652 [Dostęp: 31.05.2021 r.]

piątek, 30 kwietnia 2021

Siedem sióstr/ What Happened to Monday (2017)

            W tym miesiącu przychodzę z recenzją poleconego filmu przez jedną z Was – „What Happened to Monday”, w polskiej wersji „Siedem sióstr”. Dzieło powstało w 2017 roku, dzięki reżyserii Tommy’ego Wirkola. Scenariusz do tego thrillera, science-fiction napisali Max Botkin, Kerry Williamson. Zdjęcia wykonał José David Montero. Muzykę przygotował Christian Wibe. Montażu dokonał Martin Stoltz. Scenografię stworzyli: Joseph A. Hodges, Dan Toader, Vraciu Eduard Daniel, Puscariu Grigore, Alina Pentac, Julian Bostanaru.

            Kostiumy do utworu o tytułowych siostrach przygotowała Oana Paunescu. Film o konsekwencjach nadmiernego eksploatowania planety wyprodukowali: Hester hargett, Raffaella De Laurentiis, Sylvain Goldberg, Philippe Rousselet, Guy Stodel, Matthew Feitshans, Fabrice Gianfermi, Adrian Politowski, Nadia Khamlichi, Bogdan Moncea, Max Botkin, Gilles Waterkeyn, Serge de Poucques, Thierry Desmichelle, Marian Pascale, Kerry Williamson. Dźwięku dopilnowali: Karen Baker Landers, Dean A. Zupancic, Chris Navarro, Andy Koyama, Peter Staubli, D. Chris Smith, Balázs Varga.

            Siedem bliźniaczek imieniem Monday, Tuesday, Wednesday, Thursday, Friday, Saturday, Sunday odegrała Noomi Rapace. Imiona nie są przypadkowe. Z powodu polityki jednego dziecka, którą wprowadziła Nicolette Cayman (w tej roli Glenn Close) dziadek dziewczynek (Willem Dafoe) musiał je ukrywać. Każda z nich mogła wychodzić raz w tygodniu. W dzień, który wskazywało jej imię.

            Pewnego dnia Monday znika. Pozostałe kobiety nie wiedzą, co robić. Ich jedyną wskazówką jest rywal do awansu w pracy Karen (to oficjalne imię sióstr) – Jerry, którego odgrywa Pål Sverre Hagen. Gdyby kobiety mało miały zmartwień ściga je agent Joe, którego prezentuje Christian Rubeck. Nagle zaczyna się nimi interesować również funkcjonariusz Adrian Knowles (w tej roli Marwan Kenzari)[1].  

            Film możecie obejrzeć na Netflix. Trwa dwie godziny i trzy minuty. Narody, które produkowały to dzieło: Belgia, Francja. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania.

            W całym dziele zszokowała mnie wizja, jak mógłby wyglądać świat jeśli byśmy się nie opamiętali i nie zaczęli dbać o planetę. Same budynki, zero zieleni. Nie widziałam psów, ani kotów w tej kreacji możliwej przyszłości. Ludzie żywili się szczurami. Z powodu małej ilości wyżywienia rodziny mogły mieć tylko jedno dziecko. Pozostałe były zamrażane „na lepsze czasy” a rodzicom proponowano sterylizację, bo przecież więcej dzieci już nie mogą mieć.

            Budzi to we mnie skojarzenie z sytuacją Chin. Populacja w tym państwie jest tak wysoka, że tam również wprowadzono zakaz posiadania więcej niż jednego dziecka. Obecnie od tego odstępują, ponieważ społeczeństwo się starzeje i powstaje problem gospodarczy. Trzeba wypłacać emerytury, zasiłki, lecz nie ma wystarczająco osób, by na to zarobić. Dlatego można mieć dwójkę dzieci. Z powodu wcześniejszego zakazu powstał problem, ponieważ rodziny preferowały synów. Chłopak był w stanie pomóc w gospodarstwie. Dochodziło do selekcyjnych aborcji. (Kojarzy mi się scena z nowej wersji Mulan, gdzie urodziła im się córka i cierpieli, że nie ma, kto zastąpić ojca na wojnie.) Choć obecnie można mieć dwójkę dzieci to społeczeństwo przyzwyczaiło się, że skoro nie ma wystarczających środków na utrzymanie to nie należy przynosić nowych istot na świat.

            Mam wrażenie, że często osoby starsze mówią, jakie to czasy nastały, że społeczeństwo się starzeje, młodzi nie chcą dzieci. Zastanawiam się, czy to przypadkiem natura nie podpowiada nam, że powinniśmy przystopować z rozmnażaniem, ponieważ o ile w Polsce przyrost naturalny (różnica między liczbą urodzeń a zgonami) w pierwszym półroczu 2020 r. wynosił -1,6 proc., czyli krótko mówiąc jest ujemny to na świecie raczej nie brakuje ludzi. Myśląc całościowo na planecie jest nas dużo. Może nie powinniśmy tworzyć ludzi na siłę, zachęcać młodych programami finansowymi, lecz skupić się, by ci którzy już istnieją zadbali o przyszłość. Problemem jest, że nie ma rąk do pracy, by zarobić na emerytury, ale ilu emerytów musi dorabiać, zabierając w ten sposób etat nowemu pokoleniu.

            Moim zdaniem gubi nas fakt, że próbujemy wszystko robić na masową ilość, zamiast pracować nad tym, co już jest. Do czego zmierzam? Film o siedmiu siostrach warto obejrzeć, ponieważ sądzę, że jeśli zawsze będziemy kierować się zyskiem to w pewnym momencie naprawdę nastaną takie czasy, jak za rządów Nicolette Cayman. Warto zobaczyć, co może nas czekać. Dodam jeszcze tak tajemniczo, by nie zdradzać za wiele fabuły, że matki są zdolne do wszystkiego.

 

Bibliografia:

·       https://www.filmweb.pl/film/Siedem+si%C3%B3str-2017-701567/cast/crew [Dostęp: 07.04.2021 r.]

·       https://www.filmweb.pl/film/Siedem+si%C3%B3str-2017-701567/cast/actors [Dostęp: 07.04.2021 r.]

·       https://www.filmweb.pl/film/Siedem+si%C3%B3str-2017-701567 [Dostęp: 07.04.2021 r.]

·       Główny Urząd Statystyczny, Departament Badań Demograficznych, zespół autorski: Małgorzata Cierniak-Piotrowska, Agata Dąbrowska, Karina Stelmach, „Ludność. Stan i struktura oraz ruch naturalny w przekroju terytorialnym w 2020 r. Stan w dniu 30 czerwca”, Warszawa 2020 r. str.8, file:///C:/Users/milen/Downloads/ludnosc_stan_i_struktura_oraz_ruch_naturalny_w_przekroju_terytorialnym_na_30.06.2020.pdf [Dostęp: 07.04.2021 r.]

·       Gazeta.pl next, „Chiny. Nadchodzi koszmar demograficzny. Zmiana restrykcyjnej polityki może nie wystarczyć”, https://next.gazeta.pl/next/7,151003,25548126,chiny-nadchodzi-koszmar-demograficzny-zmiana-restrykcyjnej.html [Dostęp: 09.04.2021 r.]



[1] Zainteresowanych pozostałymi bohaterami odsyłam na stronę, z której ja korzystałam, czyli filmweb.

środa, 31 marca 2021

Firefly Lane (2021)

             Serial pod tytułem „Firefly Lane”, którego fabułę zawdzięczamy książce Kristin Hannah od samego początku szokuje swoją brutalną prawdą. Kobieta, która w programie telewizyjnym uchodzi za radosną, pełną energii i pewności siebie w przeszłości doświadczyła wiele traum.

Zadania wyreżyserowania tego trudnego tematu z kategorii dramat podjęli się: Vanessa Parise, Lee Rose, Peter O’Fallon, Anne Wheeler, Fred Gerber. Scenariusz przygotowali Maggie Friedman, Marissa Lee, Savannah Dooley, Ilene Rosenzweig, Barbara Johns, John Sacret Yong. Zdjęcia zrobił Vincent De Paula. Za muzykę odpowiedzialne były Lisa Coleman, oraz Wendy Melvoin. Przy montażu pracowali: Lisa Robison, Alison Grace, Lisa Binkley, Jamin Bricker. Scenografia została stworzona przez Cheryl Marion, Kristinę Lyne, kostiumy natomiast przez Allisę Swanson. Jedną z producentek była aktorka wcielająca w główną postać Tully Hart – Katherine Heigh. Pozostali to Peter O’Fallon, Lee Rose, Shawn Willliamson, Stephanie Germain, Jonathan Shore, Aaron Au, Ryan Silva, a także sama autorka książki Kristin Hannah. Dźwiękowcy to Kevin Belen, Adam Sharpe, Mark Barry, Millar Montgomery, Jeffrey Ray, Rob Coxford, Eva Madden, May Guimarães, Dave Goetter. Jak widać wielu artystów brało udział w tym projekcie na dwóch stanowiskach, co moim zdaniem świadczy o tym, że twórcy mieli konkretny pomysł, który realizowali. Było to zaplanowane, uzgodnione, przemyślane. I rzeczywiście film jest spójny, nie ma momentów „przestoju”, intryguje bez przerwy.

Drugą główną bohaterką jest Kate Mularkey, w którą wcieliła się Sarah Chalke. Z przykrością muszę się przyznać, że nie znałam tej aktorki wcześniej, ale myślę, że nadrobię twórczość, w której występowała. Mężczyzną, który od wielu lat stał między Tully a Kate był Johnny. Tę postać odegrał Ben Lawson. Matkę Tully zagrała Beau Garrett a rodzicielkę Kate – Chelah Horsdal. Ojca Kate zaprezentował Paul McGillion, a brata Quinn Lord (młodszy) i Jason McKinnon (starszy). W młodą Kate wcieliła się Roan Curtis a w nastoletnią Tully – Ali Skovbye. Mówienie kim jest Marah (Yael Yurman) byłoby małym spoilerem, dlatego wspomnę jeszcze tylko o Maxie Brody’m, którego zagrał Jon-Michael Ecker, który wcielił się w 29-latka, mając 38 lat i mnie osobiście nabrał.

Według Ewy Gassen-Piekarskiej oceniającej pierwszy sezon tego serialu można było zrobić to dzieło lepiej, a wiele linii czasowych wprowadza zamęt. Moim zdaniem prowadzenie fabuły w kilku czasach jednocześnie kazało widzowi uważać. Ja oglądałam, jak zaczarowana. Pochłonęły mnie przekazywane emocje, problemy. W pewnych momentach odczuwałam silną empatię, utożsamiając się z bohaterkami. Na szczęście w moim życiu nie było tylu trudnych wątków, jak u np. Tully. Jednak bardzo umiejętna gra aktorska wciąga nas w tę opowieść o przyjaźni, dorastaniu, relacjach z rodzicami, robieniu kariery, zawodach nie tylko miłosnych.

W czasach, gdy żyjemy szybko i jedna kłótnia wystarczy, by zerwać znajomość sądzę, że warto obejrzeć utwór, który daje przykład, że da się stworzyć wieloletnią relację. Oczywiście momentami graniczy ona z toksycznością, ale prawdziwy przyjaciel nie zostawia nigdy w potrzebie. Obejrzyjcie proszę i dajcie znać, jak Wy odbieracie kontakty przebojowych Tully i Kate.

 

Bibliografia:

·       https://www.filmweb.pl/serial/Firefly+Lane-2021-829586/cast/actors
[Dostęp: 31.03.2021 r.]

·       Ewa Gassen-Piekarska, „Firefly Lane. Zawsze razem?”, Netfilm nr 2, marzec-kwiecień 2021, str. 39

 

 

 

 

niedziela, 28 lutego 2021

I kto to mówi (1989 )

Tym razem inspiracją do napisania recenzji było zaliczenie przedmiotu psychologia rozwoju dziecka. Zapewne kojarzycie film pod tytułem „I kto to mówi”, opowiadający historię nowonarodzonego syna kobiety, która zaszła w ciąże z żonatym szefem. Jednakże domyślam się, że traktowaliście to jedynie jako komedię. Spróbujmy spojrzeć na ten utwór z bardziej pedagogicznego punktu widzenia.

Dzieło z udziałem John Travolty jako jednej z głównych postaci powstało w 1989 roku. Wielokrotnie była możliwość obejrzenia go w telewizji. Odtwórczynią matki Mollie Ubriacco była Kirstie Alley. W postać szefa o imieniu Albert wcielił się George Segal. Babcię dziecka zagrała Olympia Dukakis. Dziadka Jamesa, czyli taksówkarza zawożącego Mollie do szpitala zaprezentował Abe Vigoda. Głosu do zabawnych komentarzy Mikeya udzielił Bruce Willis. Przyjaciółkę młodej mamy zagrała Twink Caplan. Do postaci Mikeya zatrudniono czterech aktorów: Jason Schaller, Jaryd Waterhouse, Jacob Haines, Christopher Aydon.  

Scenariusz do tego półtoragodzinnego filmu napisała Amy Heckerling, która również była jego reżyserką. Zdjęcia wykonał Thomas Del Ruth. Za muzykę odpowiedzialny był David Kitay, natomiast za montaż Debra Chiate. Scenografami tej amerykańskiej produkcji byli: Reuben Freed, Barry W. Brolly, Graeme Murray. Kostiumy przygotowała Molly Maginnis. O dźwięk zadbali: Ralph Parker, Andy D’Addario, Mark A. Rozett. Dzieło wyprodukowali: Simon R. Lewis, David Enson, Bob Gray, Jonathan D. Krane.  

Mollie można powiedzieć, że wręcz stereotypowo zaufała szefowi mówiącemu, że odejdzie od żony i oczywiście ją kocha. Po prostu nie chce zostawiać matki jego dzieci w potrzebie. Utwierdzał kochankę w przekonaniu, że jego oficjalna partnerka ma problemy natury psychicznej, które stają się na tyle poważne, że pojawiła się u niej bulimia.

Twórcy mimo komediowego klimatu wprowadzili naukowe fragmenty. Na przykład jak plemniki wędrują do komórki jajowej, co prowadzi do zapłodnienia. W celu utrzymania wesołej atmosfery filmu dodano muzykę, oraz głosy plemnikom. Jeden z nich podkreślił, że taka podróż nie jest łatwa. Nawet jeśli plemniki dotarły do celu to pozostało im jeszcze przedostać się do komórki.

Jak już podkreślałam utwór należy do gatunku komedii, ale nie pominięto tak ważnego i nieestetycznego etapu ciąży, jakim są wymioty. Wprowadzono również zabieg animacyjny, by przybliżyć, jak wygląda faza embrionalna. Zwrócono uwagę na nadmierne jedzenie ciężarnych kobiet. Często też matki mają ochotę na zjedzenie czegoś, co dawniej im nie smakowało. Zauważyła to przyszła babcia – „Nigdy nie smakowała Ci moja kuchnia.”

Jednak mdłości i nietypowe odżywianie to tylko poszlaki. Mollie następnie wykonała test, który również nie dał jej stuprocentowej pewności, więc udała się do ginekologa. W gabinecie naszą bohaterkę spotkała nieprzyjemność wytknięcia jej wieku, bo przecież „zegar biologiczny tyka”. Choć nie była w oficjalnym związku doradzono jej urodzenie. Przypomnę, że jest to produkcja amerykańska, więc bohaterka rozważała tutaj aborcję. Radzono jej donoszenie ciąży nie dlatego, że każde życie się liczy, a dlatego, że przecież mając 33 lata to już „powinna” mieć dziecko. Sądzę, że twórcy celowo przypisali te słowa do lekarza, mężczyzny, by podkreślić absurdalność sytuacji.

Wróćmy jednak do głównego tematu. Wiemy już o tym, że matka je nie tylko dla siebie, ale również dla dziecka. Istotne jest także odbieranie przez dziecko prenatalne bodźców. Prawdopodobnie to, co irytuje matkę będzie przeszkadzało również potomstwu. W filmie ukazano to, kiedy Albert, biologiczny ojciec Mikey’a zaczyna śpiewać.

Twórcy wspomnieli o badaniach USG, które pozwalają na kontrolowanie prawidłowości rozwoju płodu. Wprowadzono również wątki, jak przyjaciółka czyta fragment z gazety: „Organy płciowe wykształcają się z fałd skórnych. W czwartym miesiącu można rozpoznać srom, lub penisa.” Oczywiście, by wywołać komizm poważną scenę zestawiono ze śmiesznym komentarzem czteromiesięcznego płodu – „Rośnie mi trzecia rączka. Co się dzieje? Jak sięgnę do buzi?” Warto zauważyć, że zarówno przyjaciółka, jak i sama matka czytały poradniki, co daje nam wyraźnie do zrozumienia, że kobiety, nawet te w ciąży nie dostają nagle olśnienia i nie spływa na nie tajemna wiedza. Mollie nawet po porodzie dowiadywała się, z różnych źródeł, co się dzieje z jej ciałem, jak i jej synem.  

Choć to Mikey jest główną postacią filmu chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden stereotyp. Młoda kobieta, nie chcąc narażać ojca dziecka, ani tłumaczyć się, że zaszła w ciążę z żonatym mężczyzną, mówiła wszystkim, że było to dziecko powstałe za pomocą in-vitro. Każdy reagował podobnie, pytając czy jest lesbijką, lub mówiąc, że jest za ładna, by mieć dziecko „z mrożonki”.

W końcu dochodzi do porodu. Mollie wie, że rodzi dzięki skurczom, oraz odejściu wód płodowych. Przypadkowy taksówkarz odwozi ją do szpitala. Gdy Mikey wychodzi na świat myśli, że jest mu za zimno, dlatego zaczyna krzyczeć. Twórcy nie wspomnieli o tym, że krzyk również jest z powodu zmiany sposobu oddychania, ale prawdopodobnie zabrakło im pomysłu, co taki noworodek mógłby sobie pomyśleć.

Nie chcąc streszczać całego filmu powiem już tylko, że bohaterka, jako samotna matka miała trudno, z pomocą przyszedł jej młody taksówkarz, którego zainteresowała Mollie. Zaopiekował się Mikey’em, mówiąc dużo do niego, opowiadając, co dzieje się wokół na świcie, dając również kobiecie odpocząć i wyjść na chwilę z domu. Niestety James, nowy opiekun małego chłopca nie był idealny. Próbował zapalić przy nim papierosa, na co nie pozwoliła matka dziecka. Dalej obserwujemy rozwój dziecka, a także relacji James’a i Mollie.

Film ma już 32 lata, ale moim zdaniem nadal warto go obejrzeć, ponieważ w zabawny i prosty sposób uświadamia nas o tym, że życie nie zawsze wygląda tak, jak sobie wymarzyliśmy. Czasem mężczyzna, który wydaje się cudownym ojcem będzie nieodpowiedzialnym człowiekiem, który po prostu potrafi ładnie mówić. Okres prenatalny również nie jest bajką i dobrze, by ktoś nam towarzyszył w tej drodze. Nawet jeśli  nie mamy partnera, który by się o nas zatroszczył warto zwrócić się o pomoc do rodziny i przyjaciół.

 

 

Bibliografia:

·       https://www.filmweb.pl/film/I+kto+to+m%C3%B3wi-1989-6288 [Dostęp:13.01.2021]

·       https://www.filmweb.pl/film/I+kto+to+m%C3%B3wi-1989-6288/cast/actors [Dostęp: 14.01.2021 r.]

·       https://www.filmweb.pl/film/I+kto+to+m%C3%B3wi-1989-6288/cast/crew [Dostęp: 14.01.2021 r.] 

niedziela, 31 stycznia 2021

Bridgertonowie (2020)

Pomysł na tę recenzję pochodzi z zadania na zaliczenie na przedmiot psychologia rodziny, dlatego skupię się na relacjach rodzinnych bohaterów.

Jednakże zanim przejdę do omawiania fabuły chciałabym przedstawić twórców serialu pod tytułem „Bridgerton”, którego polskie tłumaczenie brzmi „Bridgertonowie”. Amerykańskie dzieło zostało wyreżyserowane przez Julie Anne Robinson, która dbała o pierwszy odcinek (Najpiękniejsza) i szósty (Szelest), Sheree Folkson pracującą nad czwartym (Sprawa honoru) i piątym (Mój książę) odcinkiem , Alrick Riley – siódmy (Tyle nas dzieli) i ósmy (Po deszczu), oraz Tom’a Verica prowadzącego drugą (Szok i zachwyt) i trzecią (Sztuka omdlewania) część sezonu.

Pomysłodawcą jest Chris Van Dusen, lecz scenariusz pomagali pisać: Joy C. Mitchell, Abby McDonald, Sarah Dollard, Janet Lin. Zdjęcia do tego dramatu wykonał Jeffrey Jur i Philipp Blaubach. Muzykę skomponował Kris Bowers, jedną z melodii pod tytułem „Strange” we współpracy z Hillary Smith. Możemy również słyszeć wiele coverów znanych dobrze nam hitów stworzonych przez grupę muzyczną Vitamin String Quartet – „thank u, next”, którą w oryginale śpiewa Ariana Grande, „Girls Like You” Maroon 5, „In My Blood” Shawn Mendes’a, „bad guy” Billie Eilish, oraz wykonany cover przez Duomo – „Wildest Dreams” Taylor Swift.

Serial platformy Netflix widzom został udostępniony 25 grudnia 2020 roku. Inspiracją do jego stworzenia była powieść napisana przez Julię Quinn. Pisarkę, która ukończyła Harvard, oraz studiowała medycynę na Uniwersytecie Yale, ale postanowiła zająć się pisaniem romansów historycznym. Wydaje mi się, że to była opłacalna decyzja.  

Montażem zajęli się Jim Flynn, którego można uznać za głównego montażystę, ponieważ pracował przy sześciu odcinkach. Kyle Bond, Bridget Durnford pracowali z nim przy dwóch różnych częściach. Gregory T. Evans wziął odpowiedzialność za czwarty i piąty odcinek.

Scenografię przygotowali: Paul Cowell, Alison Gartshore, Will Hughes-Jones, Gina Cromwell, D. Dominic Devine, natomiast kostiumy John Glaser, John Norster, oraz Ellen Mirojnick. Dźwięku dopilnowali: Kieron Wolfson, Billy Quinn, Tim Surrey. Dzieło wyprodukowali: Shonda Rhimes, Betsy Beers, Chris Van Dusen, Sarada McDermott, Holden Chang, Nancy Bray, Janet Lin, Sarah Dollard.

Głównymi bohaterami tego dzieła są Bridgertonowie, ale sądzę, że większość fabuły skradła Daphne, którą zagrała Phoebe Dynevor. oraz książę Hastings – w tej roli Rege-Jean Page. Choć postać Anthony’ego również zachwyciła serca widzów, a to dzięki wybitnej grze Jonathan’a Bailey’a, oraz śpiewaczki operowej Sieny Rosso, którą odtworzyła Sabrina Bartlett.

Uwagę na siebie zwracała również Eloise, która nie chciała iść w ślady starszej siostry. W rolę ambitnej młodszej córki Bridgertonów wcieliła się Claudia Jessie. Colin (Luke Newton) także wywołał wiele emocji przez swoje relacje z Mariną Thompson (Ruby Barker) i Penelope Featherington (Nicola Coughlan).

Pozostałe rodzeństwo Bridgertonów to Benedict, uzdolniony artysta, którego prezentuje Luke Thompson, Hyacinth (Florence Hunt), Gregory (Will Tilston), Francesca (Ruby Stokes). Matkę tego wspaniałego rodzeństwa zagrała Ruth Gemmell.

Jednakże każda postać miała znaczenie, każdy aktor dodał swoją „cegiełkę”, która składa to dzieło w całość. Lady Featherington zagrała Polly Walker, jej męża zaprezentował Ben Miller. W krawcową wcieliła się Kathryn Drysdale. Królową Charlotte zagrała Golda Rosheuvel. Wymienić wszystkich aktorów, grających w tym serialu byłoby trudno, ale muszę jeszcze napisać o Lady Danbury, która wychowała Simona Basseta. Tą mądrą, sarkastyczną postać przedstawiła nam Adjoa Andoh.

O wszystkich tych bohaterach, których wymieniłam i tych, których pominęłam plotki posiada Lady Whistledown. Autorce gazetki dotyczącej życia ekstrawaganckiej socjety głosu udzieliła Julie Andrews, którą możecie znać z filmu pt. „Pamiętnik księżniczki”. Właśnie z myślą o tej postaci chciałabym zacząć pierwszy powód do refleksji. Ta kobieta chociaż pisała prawdę, ukazywała ją w taki sposób, że zmuszała członków bogatej społeczności do pewnego zachowania. Z jej powodu zakładali maski i przywdziewali role. Choć uczyniła też wiele dobrego.

Rodzinie Featherington a dokładnie Lady zarzucała brak gustu i taktu. Matka trójki panien na wydaniu nie była w stanie przyjąć krytyki i za wszelką cenę starała się pokazać wszystkim wokół, że zasługuje na poważanie w grupie, pomimo przesadnie ozdobnych sukien, braku gracji jej, jak i córek.

Kontrastowo o Bridgertonach pisała raczej pochlebnie, co nie znaczy, że to dobrze. Wywoływała u nich wielką presję. Najstarszą córkę imieniem Daphne określa nadzieją rodziny. Dobrze wiemy, że role rodzinne tworzą się poprzez opisywanie charakteru danej osoby – „Ah, ty jesteś taka odpowiedzialna”. Taka osoba będzie czuła, że na jej barkach spoczywa obowiązek opieki nad rodziną. Daphne wielokrotnie powtarzała, że dzięki jej udanemu mariażowi zapewni godny byt rodzinie, oraz dobrą sytuację dla młodszych sióstr podczas debiutu. Najstarsza z córek Lady Violet miała o tyle dobrą sytuację, że jej matka oprócz sytuowanego męża chciała dla niej również miłości, mężczyzny, który się o nią zatroszczy.

Dla najstarszego syna jednak nie była aż tak łaskawa. Nie dlatego, że go nie kochała, lecz spotykał się z kochanką, która nie należała do elitarnej społeczności a od Daphne oczekiwał partnera idealnego. Wystarczyło, że uprawiał hazard, lub w młodości był w burdelu i już był niegodzien jego siostry. Gdy odstraszał kolejnych kandydatów zaczęła mu dokuczać, a kiedy on poślubi jakąś godną pannę. Niestety zarabiająca na siebie kobieta nie była wtedy uważana za dobrą partię. Anthony, który po śmierci ojca traktował swój obowiązek troski o całą rodzinę szczególnie poważnie. Próbował zerwać ze śpiewaczką i troszczyć się jedynie o interesy rodzinne. Jednak rola narzucana przez społeczeństwo nadmiernie mu ciążyła. Matka, mimo krytycznych uwag, zdjęła z niego część ciężaru. To ona wraz z Lady Danbury zadbały o znajomości debiutantki.

W obydwu przypadkach najstarsze rodzeństwo grało rolę „bohatera rodziny”. Anthony z powodu śmierci ojca próbował na siebie wziąć wszystkie obowiązki rodzica, oraz całą odpowiedzialność za postępowanie nawet matki. Daphne natomiast chwalona przez wszystkich, nazwana przez samą królową „Pięknością bez skazy” stała się widowiskiem dla całej socjety. Każdy wymagał od niej godnego partnera, bo przecież po to się urodziła, po to była wychowywana – by być dobrą, piękną, znającą perfekcyjnie etykietę żoną. Przytoczę krótki cytat na dowód, że rola bohatera rodziny jest nadmiernie ciążąca:

Daphne: „Jeśli nie wyjdę za mąż będę nikim.”

Anthony: „Należysz do Bridgertonów.”

Daphne: „To wiele utrudnia.” – Anthony chciał podkreślić siostrze, że należy do wpływowej rodziny, więc nie pozwolą jej nic nie znaczyć w towarzystwie. Natomiast Daphne zamiast siły nazwiska widziała presję.

Jednakże można pomyśleć, że to tylko w tej rodzinie jest taki podział na role. Nic bardziej mylnego. Warto zwrócić uwagę na Penelope. Gdy czytała książkę, rozwijając swoje zainteresowania matka powiedziała,  by nie zaprzątała sobie głowy głupstwami. Była debiutantką, więc jedyne co ją powinno interesować to chłopcy poszukujący małżonki. To był jeden z niewielu momentów, gdy Lady Featherington zwróciła uwagę na swoją najmłodszą córkę. Zazwyczaj pulchna dziewczyna stała wręcz niewidoczna dla towarzystwa. Jest to przypadek „dziecka niewidzialnego”. U Bridgertonów taką rolę grał Benedict, drugi najstarszy syn. Całymi dniami potrafił niezauważony szkicować. Potem odkrył plusy, że Anthony bierze na siebie wszystkie obowiązki i zaczął się wymykać do grupy artystów, którzy żyli frywolnie. Uznał, że skoro i tak każdy zachowuje się, jakby go nie było to naprawdę zacznie wychodzić.

Książę Hastings jako dziecko, żyjące z owdowiałym ojcem, odgrywał rolę kozła ofiarnego. Przez jego zaburzenie mowy rodzic nazwał go imbecylem i niegodnym zastąpienia go po śmierci. Wychowanie Simona przejęła przyjaciółka zmarłej matki chłopca – Lady Danbury. Dzięki niej przezwyciężył lęk i zaczął płynnie, wręcz elokwentnie się wysławiać. Jednakże przy ojcu zaburzenie powracało. Czuł, że ojciec nie docenia jego ogromnych postępów. Gdy Simon Basset dorósł żył w przekonaniu, że jest niegodny miłości. Uważał, że musi być idealny, by ktoś go kochał, a przecież on jest tak daleki od perfekcyjności. (Pomińmy fakt, że nikt nie jest doskonały.)

W rodzinie Bridgertonów rolę kozła ofiarnego grała Eloise, chociaż nie w tak – zaryzykuję słowo patologiczny sposób. Jednak niecodziennie rodzic określa dziecko od imbecyli (dawniej to było bardzo silnie negatywne określenie) i przy dziecku mówi, że żałuje, że się urodziło, że nie chce by to on był jego następcą, ponieważ jest niegodny jego krwi.

Zanim przejdę do omówienia, dlaczego Eloise, pomimo kochającej rodziny była kozłem ofiarnym opowiem jeszcze trochę o księciu. Na forum na stronie filmweb przeczytałam opinię użytkowniczek, że aktor „był drewniany”[1]. Rozumiem przez to określenie, że był sztywny, nadmiernie wyprostowany, zbyt kontrolujący swoje gesty i zachowanie. Moim zdaniem właśnie tak miała wyglądać ta postać. Jeśli ktoś wręcz od samego urodzenia wymaga od ciebie, wręcz żąda perfekcji to uczysz się, by bez przerwy kontrolować swoje gesty, mimikę, ogólnie zachowanie, dlatego można było odnieść wrażenie, że jest aż sztuczny. Sądzę, że aktor dobrze ukazał kontrast między zachowaniem w publicznym miejscu a przy Daphne. Jedna z użytkowniczek uznała, że „bronił się chemią”. Ja natomiast uważam, że właśnie to jest ta wyczuwalna różnica postępowania przy obcych a bliskich.

Nadszedł czas dla Eloise, która choć kochana przez rodzinę czuła się niedoceniona. Pragnęła kształcić się, studiować, natomiast jedyne, czego od niej wymagano to ładnej buzi i manier. Nawet spełniając te wymagania nie czuła się komfortowo. Nie lubiła udawać miłej przed ludźmi, lubiła sarkastyczne żarty i ambitne rozmowy. Uważano, że kobieta w tamtych czasach nie powinna być zbyt mądra, ponieważ może zniechęcić do siebie mężczyzn, uwydatniając ich braki. Kozła ofiarnego można uznać za przeciwieństwo bohatera. W serialu bardzo podkreślano różnicę tych dwóch panien. Eloise bardzo silnie czuła lęk, że jeśli stanie się debiutantką nie sprosta zadaniu, nawet w połowie tak dobrze, jak jej siostra. Czuła się osamotniona, ponieważ gdy pozostałe córki Bridgertonów i inne dziewczyny ekscytowały się zalotami Daphne z następcą tronu ona wolała szukać prawdziwej tożsamości Lady Whistledown, lecz nawet jej przyjaciółka Penelope uległa zajęciu poszukiwania męża. Moim zdaniem ważna jest scena, gdy koleżanka zwraca jej uwagę, że nie wszyscy są tak piękni, jak Bridgertonowie a Eloise nigdy nie prosiła o urodę, dla niej ono było wręcz przekleństwem, bo gdyby pochodziła z innej rodziny to wtedy może zezwolono jej podróżować, poznawać świat. Eloise nawet mówi takie słowa, że młoda panna ma do wyboru, albo wyjść za mąż, albo zostać w domu z rodziną jako stara panna, a ona chce latać.

Ostatnią rolą jest „dziecko maskotka” – pełni ją głównie młodsze rodzeństwo, których zmartwienia jeszcze nie dotyczą, lecz również Colin. Maskotka pełni funkcję rozbawiania rodziny w sytuacjach kryzysowych. W serialu była tak scena, jak matka wypiła za dużo szampana a Colin odprowadził ją, prawiąc jej komplementy i rozbawiając. Nie uchodziło szanownej damie nadużyć alkoholu, lecz syn zgrabnie zabrał rodzicielkę z towarzystwa i elegancko odprowadził. Jednak wyraźniej widać jego pozycję w rodzinie, gdy mimo młodego wieku postanawia poślubić jedną z dziewczyn. Słyszy wtedy, że jeszcze się nie wyszumiał, że nie zna życia. Colin, który podjął świadomą decyzję otrzymuje informację zwrotną, że nie jest poważnie traktowany przez pozostałych członków rodziny, dla nich nadal jest dzieckiem.

Moim zdaniem warto też wspomnieć o poruszonym w serialu problemie braku edukacji seksualnej. W fabule zostało to wręcz przerysowane, ponieważ główna bohaterka, która miała młodsze rodzeństwo, oraz była debiutantką szukającą męża nie wiedziała, jak powstają dzieci. Dziewczyna nie mogła wychodzić bez przyzwoitki. Gdy próbowała dowiedzieć się czegoś na temat życia intymnego lekceważono pytanie, lub opowiadano im, że stanem brzemiennym można się zarazić. Młodym pannom wydawało się, że dzieci powstają tylko w małżeństwie. Bez męża nie ma możliwości narodzin potomstwa. Marina, która pochodziła ze wsi miała pewną wiedzę, ale Penelope powiedziała tylko tyle, że dzieci powstają z miłości, co nie rozwiało wątpliwości panny Featherington, ponieważ wiedziała, że jej rodzice się nie kochają a jednak mają trzy córki. Pod koniec sezonu Daphne żali się matce, że szkoliła ją na żonę, nie mówiąc nigdy, na czym naprawdę polega życie małżeńskie. Trudno nie odnaleźć analogii w prawdziwym życiu skoro jedni walczą, by wprowadzić edukację seksualną młodych ludzi w szkole, drudzy natomiast twierdzą, że to przecież zbędne.

Myślę, że jeszcze wiele wątków jest wartych omówienia, lecz nie chcę zabierać całej przyjemności z poznawania świata Bridgertonów i ich otoczenia. Dzieło zdecydowanie polecam, szczególnie skoro twórcy zwrócili uwagę na tak wiele, jak się okazuje uniwersalnych problemów.  

 

Bibliografia:

·https://www.google.com/search?sxsrf=ALeKk034dwQmmXDx3jZtozMzKmU3ZoyXTw:1611499232008&q=bridgerton+(music+from+the+netflix+original+series)+utwory&stick=H4sIAAAAAAAAAONgFuLVT9c3NMzJMS6INzXNVkLlaolmJ1vp55YWZybrJ-YkleZaFefnpRcvYrVKKspMSU8tKsnPU9AAyyukFeXnKpRkpCrkpZak5WRWKOQXZaZn5iXmKBSnFmWmFmsqlJaU5xdV7mBlBAC6nmbBdwAAAA&sa=X&ved=2ahUKEwj32J265rTuAhXCK3cKHcr9DIUQMTAPegQIEhAK&biw=1536&bih=722
[Dostęp: 24.01.2021 r.]

·       https://www.filmweb.pl/serial/Bridgertonowie-2020-810557 [Dostęp: 26.01.2021 r.]

·       https://lubimyczytac.pl/autor/25761/julia-quinn [Dostęp: 26.01.2021 r.]

·       https://www.filmweb.pl/serial/Bridgertonowie-2020-810557/cast/actors
[Dostęp: 27.01.2021 r.]

·       http://www.ppp.bytom.pl/?role-dzieci-w-rodzinie,91 [Dostęp: 28.01.2021 r.]

 https://www.filmweb.pl/serial/Bridgertonowie-2020-810557/episode/1/discussion/Wspania%C5%82e+guilty+pleasure,3209461 [Dostęp: 28.01.2021 r.]



[1] https://www.filmweb.pl/serial/Bridgertonowie-2020-810557/episode/1/discussion/Wspania%C5%82e+guilty+pleasure,3209461 [Dostęp: 28.01.2021 r.]

Parasite (2019)

Film, który dostał Złotą Palmę w Cannes oraz cztery główne nagrody na Oscarach w 2020 roku (najlepszy film, najlepszy film międzynarodowy, n...