Tym razem chciałabym Was zapoznać z filmem pod tytułem Pan od muzyki reżyserii Christophe Barratier. Jednak trochę w innej formie - porównania dwóch typów nauczyciela. Pierwszym z nich będzie tytułowy pan od muzyki, czyli Clement Mathieu (Gérard Jugnot), drugim zaś dyrektor Rachin (François Berléand).
Pierwszy
jest życzliwy, pomocny, spokojny, zaś prowadzący placówkę jest
gburowaty, nieuprzejmy, nerwowy. Zauważmy, że obydwaj są w tym
samy otoczeniu. Mają styczność z tymi samymi ludźmi, dlatego
nie można powiedzieć, że przyczyną odmienności jest środowisko.
Ci dwaj mężczyźni zostali postawieni przed tym samym, surowym
gronem młodych chłopców. Jednakże Clement Mathieu podszedł do
nich z cierpliwością i dobrocią w sercu. Zechciał ich poznać,
zagłębić się w ich myśli. Natomiast dyrektor uznał, że
najlepszym sposobem na wychowanie urwisów będzie ich bicie,
zamykanie w samotności, lub prace na rzecz szkoły. Nigdy nie
zechciał poznać nawet jednego z nich.
Z
niemalże finałowej sceny dowiadujemy się, że wpływ na tę
różnicę podejścia do młodzieży miało powołanie. Mathieu był
niespełnionym artystą i cieszył się, że swoją pasją może
dzielić się z młodymi, którzy jak na przykład Pierre Morhange (postać grana przez Jeana-Baptiste Maunier ) byli bardzo utalentowani. Inni uczniowie musieli trenować swoje
umiejętności wokalne, ale nie przeszkadzało im to, ponieważ czuli
więź, mieli poczucie, że są w gronie ludzi, którzy ich
akceptują. Clement Mathieu dawał im bezpieczeństwo. Niestety
dyrektorowi Rachinowi zabrakło tego powołania. Nieustannie karał
uczniów. Nigdy nie chciał ich słuchać. Zdarzało się, że karał
nie tego, co trzeba, bo było mu obojętne kogo bije. W pewnych
momentach filmu uważam, że jemu zadawanie bólu sprawiało
przyjemność. Jest on sadystą, który całą swoją frustrację i
niespełnione ambicje wyżywa na chłopcach. Chociaż trudno mówić
w jego przypadku o jakichkolwiek aspiracjach skoro kradł zasługi
swoich pracowników. Mam na myśli scenę, kiedy powiedział
hrabinie, że to on zainicjował chór, dzięki czemu miał zostać
później oznaczony. Jeśli wspomnieć jeszcze o bezpieczeństwie z jego strony to
nie było na to szans, ponieważ wystarczyło, że spojrzał na któregoś
z chłopców, a już się obawiali kary, nawet jeśli nie zrobili
niczego złego.
Bardzo
miłą i wręcz wskazaną cechą nauczyciela jest poczucie humoru.
Mathieu posiadał je. Gdy drwiono z niego, on potrafił zachować
dystans. Jeśli Pierre narysował go prześmiewczo on zrobił to
lepiej, ale z dodatkiem, który również miał go w pewnym stopniu
ośmieszyć – nosem klowna. Gdy chłopcy śpiewali wulgarną
rymowankę na jego temat, a przyłapał tylko jednego to nie ukarał
go, a kazał mu zaśpiewać jeszcze raz, ale poprawnie, czego
chłopiec nie potrafił zrobić, więc nauczyciel zaczął ich
edukować w tym kierunku. O
dyrektorze placówki nie można powiedzieć, że miał poczucie
humoru. Był on bardzo punktualny i trzymał się formalności. Nie
rozumiał żartów i ich nie lubił. Był moment, kiedy w swoim
gabinecie zrelaksował się i pozwolił sobie na zabawę (rzucanie
papierowym samolotem), lecz gdy usłyszał rymowankę na swój temat,
jak niegdyś Mathieu, bardzo się zdenerwował i uznał, że
najlepszą karą będzie zlikwidowanie chóru – dzieła, które
zdyscyplinowało chłopców.
Pan
od muzyki zawsze bronił swoich uczniów. Uważał ich nawet za swoje
dzieci, co wiązało się z odpowiedzialnością, od której nigdy
nie uciekał. Podczas pobytu Mondaina (Grégory Gatignol), rudego recydywisty starał się
pracować nad jego charakterem. Niestety dostał za mało czasu, by
móc jakkolwiek pozytywnie na niego wpłynąć. Tym bardziej, że
Rachin uwielbiał karać i wreszcie miał swojego "kozła
ofiarnego", na którym mógł wyładować całą swoją złość.
Ale nie wolno zapominać, że przemoc rodzi przemoc, o czym dyrektor
przekonał się na własnej skórze.
Na pewno obydwa typy nauczycieli zapadły w głowach uczniów na lata. Jednakże w zupełnie inny sposób.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz