Translate

sobota, 15 września 2018

Kobieta sukcesu reż. Roberta Wichrowskiego

To film opowiadający o młodych ludziach, którzy w pogoni za sukcesem zawodowym zapomnieli o życiu prywatnym. Czy któreś z nich zrozumie, co traci nim będzie za późno ?


Twórcami tej prostej, choć przyjemnej w oglądaniu komedii romantycznej są :
  • Reżyser : Robert Wichrowski,
  • Scenarzystka : Hanna Węsierska,
  • Zdjęcia wykonał : Mateusz Wichłacz,
  • Montaż : Wojciech Mrówczyński
  • Producent : Violetta Furmaniuk-Zaorska


Aktorzy występujący w filmie to :
  • Agnieszka Więdłocha jako Mańka (Amanda), 
  • Mikołaj Roznerski jako Norbert,
  • Bartosz Gelner jako Piotr,
  • Julia Wieniawa-Narkiewicz jako Lilka,
  • Paulina Gałązka jako Kama, 
  • Małgorzata Foremniak jako Bogna Kot, 
  • Tomasz Karolak jako Prezes Radosław,
  • Jędrzej Taranek jako Kamil,
  • Ireneusz Czop jako wujek Mańki,
  • Monika Krzywkowska jako ciocia Mańki, 
  • Tomasz Oświeciński jako trener.


"Kobieta sukcesu" mimo banalnej fabuły jest moim zdaniem uroczą komedią romantyczną. Jest lekka i przyjemna. Można się przy niej zrelaksować i pomarzyć, że "miłość zwycięży wszelkie przeszkody" a partnerzy zrozumieją swoje dotychczasowe błędy i je naprawią.

Zdjęcia do filmu zostały według mnie wykonane bardzo dobrze - aktorzy wyglądają na nich bardzo korzystnie. 

Muszę przyznać, że byłam zaskoczona rolą Mikołaja Roznerskiego jako Norberta. Do tej pory ten aktor kojarzył mi się raczej z pozytywnymi postaciami, albo przynajmniej takimi, które miały w sobie pewien urok. W tym filmie, według mnie, zagrał w stu procentach zły charakter - faceta, który w całym tym wyścigu szczurów zapomniał, że relacje z innymi ludźmi są równie, a nawet bardziej ważne niż pieniądze, czy kariera.  

Trudno nie wspomnieć o postaci Bogny Kot. Moim zdaniem Małgorzata Foremniak od dłuższego czasu czekała na taką rolę i po prostu się w nią wcieliła. Bez żadnego trudu... z bardzo dobrym efektem.

Uważam, że kreacja Piotra (Bartosz Gelner) jest idealnie wyważona. Jest inteligentny, uroczy i uczciwy, ale przy pierwszej, nadarzającej się okazji bez wahania zaczyna udawać narzeczonego Mańki i czerpać małe profity z tym związane. Nie brakuje mu też wad. Nie jest chodzącym ideałem. Ma swoje sprawy i problemy, przez które może źle wypaść podczas pierwszego wrażenia. 

No i jak zawsze nie mogło zabraknąć ... Tomasza Karolaka. Na szczęście tym razem nie wepchnięto go na plakat a aktor pozostał w tle, co dało bardzo pozytywny efekt. Zagrał tyle, ile trzeba bez przyćmiewania głównych bohaterów tak, jak na przykład w filmie pod tytułem "Porady na zdrady". Był tam zaledwie znajomym z pracy głównego bohatera a został uwieczniony na plakatach i próbowano z niego zrobić maskotkę filmu, który jako jedyny będzie rozbawiał. Nie osiągnięto tego, a wręcz popsuto ostatnie szanse na to, by dało się to oglądać.

Chcę jeszcze wspomnieć o tym, jak zaprezentowano Tomasza Oświecińskiego ... rozumiem zamiar (groteska), jednakże było to mało przekonujące. Ten aktor ma zbyt męską budowę, by udawać geja.

Co jeszcze mi się spodobało w tej twórczości ? Reklamy, które są, ale przedstawiono je w tak delikatny sposób, że ktoś ich albo nie zauważy, albo zwróci uwagę i nie będzie mu to przeszkadzało. 
A poza tym ... poruszenie tematu zwierząt w schronisku, ich warunków. O tym, że można być wolontariuszem. Mówienie o tym, jak ludzie potrafią być egoistami i zapominać o pupilach - Piotr, który wypuścił psa, który omal nie wpadł pod samochód Mańki. 

Sądzę, że warto obejrzeć tę komedię, ponieważ będziecie mogli się zrelaksować, a może też zachęci Was do jakieś małej akcji w kierunku bezdomnych psiaków 😉

piątek, 31 sierpnia 2018

Rojst (2018)

Zainteresowały mnie ostatnio plakaty i zwiastun serialu pod tytułem Rojst polskiej produkcji. Piosenka, która jest coverem wykonywanym przez Monikę Brodkę jest rewelacyjna. Wszystko zapowiada, że wreszcie w naszym kraju będziemy oglądać wspaniały, pełen ciekawych, kryminalnych zdarzeń serial.

Twórcami są :

  • Reżyser i Scenarzysta : Jan Holoubek - syn Gustawa Holoubka i Magdaleny Zawadzkiej (dwojga wybitnych aktorów);
  • Drugi scenarzysta : Kasper Bajon,
  • Zdjęcia wykonuje : Bartłomiej Kaczmarek,
  • Za muzykę jest odpowiedzialny : Jan Komar, oraz Małgorzata Penkalla;
  • Montaż : Rafał Listopad, 
  • Scenograf : Marek Warszewski,
  • Dekorator wnętrz : Anna Marzęda,
  • Kostiumy : Weronika Orlińska, 
  • Producenci : Filip Bajon, Jerzy Dzięgielewski, Dariusz Sidor, Jacek Dąbrowski-Udziela, Maciej Sojka;
  • Odpowiedzialni za dźwięk : Jerzy Murawski, Marcin Kasiński, Kacper Habisiak. 

Aktorzy, którzy tam występują :

  • Andrzej Seweryn jako Witold Wanycz,
  • Dawid Ogrodnik jako Piotr Zarzycki,
  • Piotr Fronczewski jako Kierownik Hotelu,
  • Magdalena Walach jako Helena Grochowiak,
  • Zofia Wichłacz jako Teresa Zarzycka,
  • Ireneusz Czop jako Prokurator,
  • Agnieszka Żulewska jako Prostytutka Nadia,
  • Nel Kaczmarek jako Justyna,
  • Jan Cięciara jako Karol Wroński,
  • Tomasz Schimscheiner jako Patolog Maryjański,
  • Zbigniew Waleryś jako Bryński, redaktor naczelny "Kuriera";
  • Zdzisław Wardejn jako Sierżant Jakowski,
  • Marek Dyjak jako Haśnik,
  • Gabriela Muskała jako Matka Justyny,
  • Artur Steranko jako Ojciec Karola,
  • Barbara Wypych jako Sekretarka Grochowiaka. 

Scenariusz, zdjęcia, scenografia - to wszystko moim zdaniem jest dobrze zaplanowane. Problem jest jednak z dopasowaniem kompozycji muzycznej. Muzyka powinna manipulować emocjami a w tym serialu ciągle jest melancholijna, więc także akcja wydaje nam się powolna, wręcz nudna.
W Rojst zaszczyciło wielu wybitnych aktorów - szkoda, gdyby to zmarnować. Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik, a w szczególności Piotr Fronczewski grają rewelacyjnie. Gdyby Pan Fronczewski był narratorem nie potrzeba by było muzyki, która usypia. W Prologu, gdy mówił ... moim zdaniem to było mistrzostwo.  

Pomijając fakt, że jak do tej pory serial nie jest wyjątkowy i nie dzieje się w nim nic specjalnego uważam, że należy dać mu szansę.

Najlepiej zacząć od dzisiaj, ponieważ co piątek wychodzi nowy odcinek na showmax.com 😉
W celu obejrzenia tego serialu nie musicie płacić (przynajmniej przez jakiś czas) - macie 14 dni za darmo w ramach testowania tej witryny internetowej, oraz coca-cola oferuje promocję - jeśli wpiszecie na stronie woah.com kod spod nakrętki możecie go wymienić na miesiąc dostępu do showmax (albo na inne nagrody).

czwartek, 23 sierpnia 2018

Jurassic World : Upadłe królestwo (2018)

Wreszcie udało mi się znaleźć chwilę dla moich czytelników 😃

Chciałam zachęcić Was do obejrzenia Jurassic World. Film grany jest jeszcze w kinie.  Przypuszczam, że na dużym ekranie (najlepiej 3D) wspaniale się go ogląda. Ja niestety obejrzałam go na laptopie.


Jurassic World: Upadłe królestwo to kontynuacja wspaniałej opowieści o dinozaurach, a także ludziach, którzy przywrócili je do życia oraz o tych, którzy o nie dbają. 


Twórcami tej kolejnej wyśmienitej serii są : 

  • Reżyser : Juan Antonio Bayona,
  • Scenarzyści : Derek Connolly, Colin Trevorrow,
  • Reżyser dubbingu polskiego : Elżbieta Kopocińska - Bednarek,
  • Scenarzysta polskiego dubbingu : Marcin Bartkiewicz,
  • Odpowiedzialny za muzykę : Michael Giacchino,
  • Zdjęcia : Óscar Faura,
  • Materiały do scenariusza : Michael Crichton;

oraz aktorzy :


  • Chris Pratt jako Owen Grady,
  • Bryce Dallas Howard jako Claire Dearing,
  • Rafe Spall jako Eli Mills,
  • Jeff Goldblum jako Dr Ian Malcolm,
  • Justice Smith jako Franklin Webb,
  • Daniella Pineda jako Zia Rodriguez,
  • James Cromwell jako Benjamin Lockwood,
  • Toby Jones jako Pan Eversol (prowadzący licytację dinozaurów),
  • Ted Levine jako Ken Wheatley (łowca),
  • Geraldine Chaplin jako Iris,
  • BD Wong jako Dr Henry Wu. 

Zwiastun filmu zapowiadał, że będzie się działo, ale wiemy, że czasami zapowiedź potrafi być bardziej interesująca niż sama fabuła głównej twórczości. Moim zdaniem dzieło dorównało świetnemu trailerowi.

Obejrzałam Jurassic World w dwóch wersjach - z polskim dubbingiem i po angielsku. Na początku nie byłam przekonana, czy chcę oglądać w polskiej wersji, bo czasami dubbing może zniszczyć cały zbudowany już wizerunek. Sądzę, że nie w tym przypadku. Polscy aktorzy bardzo dobrze się przyłożyli i głosy wszystkich postaci brzmiały naturalnie. Miałam jedynie zastrzeżenie, kiedy wypowiadał się Doktor Ian Malcolm, ale bardziej ze względu na to, że lubię głos Jeffa Goldbluma i żałowałam, że mówi za niego ktoś inny. Sentyment ma dużą moc. 😂

W filmie podobały mi się nawiązania do pierwszej części. Niektórzy zarzucają twórcom, że nieudolnie chcieli dorównać pierwotnym wersjom i aluzje do legendarnych filmów były niesmaczne. Moim zdaniem planowali po prostu obudzić w fanach wspomnienia, jak to się wszystko zaczęło. Dla wielu ludzi to nie tylko kolejne filmy, ale jakaś historia z tym związana, konkretne emocje. Osobiście nawiązania do pierwszych opowieści o dinozaurach uznałam za hołd im oddany - "Wiemy, że Wam nigdy nie dorównamy, ale będziemy próbować, by nie zniweczyć sławy, którą osiągnęliście."

Zastanawia mnie fakt, o co mężczyznom chodzi z tą cerą ? Owen Grady prawie pierwszą rzeczą, którą zauważył po długim okresie, kiedy nie widział swojej byłej dziewczyny była... ładna cera. Może pamiętacie rozmowę Harry'ego i Rona o cerze Hermiony I Ginny ?
Oczywiście treser welociraptorów szybko wybrnął żartem z sytuacji. Podoba mi się, że wątek miłosny głównych bohaterów nie stał się rzewną historyjką, lecz pozostał pobocznym tematem. Chris Pratt wyśmienicie wcielił się w rolę Owena Grady i nie mam pojęcia, czy miał wpływ na tekst, który wygłaszał, czy scenariusz został tak dobrze napisany, ale w moje poczucie humoru trafili.   

Ogólnie film oceniam na 7/10 i polecam, abyście obejrzeli. Jest to dobre kino przygodowe, science-fiction. 

poniedziałek, 6 sierpnia 2018

American Psycho (2000)

Przystojny, inteligentny, posiadający narzeczoną i bardzo dobrą posadę w pracy mężczyzna postanawia zacząć mordować ... by przełamać rutynę w swoim życiu.

Film został wyreżyserowany przez Mary Harron na podstawie powieści Breta Eastona Ellisa. Za scenariusz były odpowiedzialne : Mary Harron oraz Guinevere Turner. Zdjęcia wykonał Andrzej Sekuła. Muzykę przygotował John Cale, zaś scenografię Gideon Ponte a wszystko zmontował Andrew Marcus.

W główne role wcielili się :

  • Christian Bale jako Patrick Bateman,
  • Willem Dafoe  jako Detektyw Donald Kimball,
  • Jared Leto jako Paul Allen,
  • Samantha Mathis jako Courtney Rawlinson,
  • Matt Ross jako Luis Carruthers,
  • Chloë Sevigny jako Jean (sekretarka),
  • Cara Seymour jako Christie (prostytutka z ulicy),
  • Reese Witherspoon jako Evelyn Williams (narzeczona Patricka),
  • Josh Lucas jako Craig McDermott,
  • Justin Theroux jako Timothy Bryce,
  • Bill Sage jako David Van Patten,
  • Guinevere Turner jako Elizabeth (w filmie zagrała sama scenarzystka).
Ten film jest straszny ...
Nie mam na myśli tego, czy jest to dobra, bądź zła produkcja, a mianowicie to, w jaki sposób my ludzie reagujemy na innych, jeśli wyglądają, jak chodzący sukces. Jeśli dobrze zrozumiałam końcówkę filmu to seryjnemu mordercy udało się uciec od odpowiedzialności tylko dlatego, że nikt nie wierzył, że ktoś taki - z dobrą posadą, przystojny, bogaty, posiadający piękną narzeczoną - może nagle wyjść na ulicę i zabijać. Mamy niestety skłonność, że jeśli widzimy zbyt duże ryzyko, niebezpieczeństwo to odrzucamy je, staramy się o nim nie myśleć. Zaburzałoby to nasze poczucie bezpieczeństwa, zaczęlibyśmy wszystkich podejrzewać. Dlatego od czasu do czasu udaje się jednemu człowiekowi dokonać kilku przestępstw.
Najgorsze jest to, że przyznał się, lecz nikt nawet nie chciał sprawdzić tej sprawy. Na pewno gdzieś pośród wszystkich idealnie zaplanowanych morderstw dokonanych przez Patricka znalazła się jego chociaż jedna pomyłka.

Zastanawiam się nad tym, co kierowało głównym bohaterem, kiedy zabijał. Przeważnie to była zwykła zazdrość i niemoc osiągnięcia perfekcjonizmu. Gdy zrobił coś, według niego, wspaniałego - okazywało się, że inni potrafią lepiej. Nie mógł jednak tego pokazać, przyznałby się do porażki. Hamowane emocje dały upust w dość nietypowy sposób. Jednakże tak się dzieje. Jeśli za długo udajemy kogoś, kim nie jesteśmy, staramy się osiągnąć jakiś wyimaginowany próg umiejętności, który jest zbyt odległy, w bardzo krótkim czasie, w takiej sytuacji jest zagrożenie, że możemy zgubić siebie - w przypadku tej postaci nawet samo człowieczeństwo.
Osiągajmy wartościowe cele, ale nie zmuszajmy się, by to przyszło następnego dnia. Dzień po dniu dążmy do tego. Najczęściej to ta droga daje nam satysfakcję. Zauważajmy te małe kroki. Sam fakt, że je robimy nie wystarczy. Patrick je osiągał, ale ich nie widział. Myślał, że stoi w miejscu i tylko stare, wyuczone umiejętności przychodzą mu łatwo, a to czego chce jest odległe a właśnie to, że jedne rzeczy przychodziły bez problemu dawało mu szansę na kolejne osiągnięcia ... po pewnym wysiłku.

W końcu doszło do tego, że mordował lepszych od siebie. Taki sposób eliminacji konkurentów jest  szczytem przegranej.

Pomijając fakt, że ta twórczość średnio mi się spodobała (psychopatów wolę oglądać w filmach psychologicznych a nie w thrillerach) muszę przyznać, że gra aktorska była w nim bardzo dobra. Christian Bale do tej pory kojarzył mi się jedynie z opanowanym, bohaterskim Batmanem. Teraz zupełnie inaczej oceniam jego zdolności kreatorskie. Podobnie, jak w przypadku przedstawienia głównej postaci przez pana Bale'a, byłam zaskoczona rolą Paula Allena, w którą wcielił się Jared Leto. Wiedziałam, że grywa w filmach i to całkiem dobrze, ale nie skojarzyłam, że w sumie to on bardziej jest aktorem niż wokalistą. Zawsze sądziłam, że jego głównym zawodem jest śpiewanie, ale zobaczyłam jego kolejną wspaniałą odsłonę i przynajmniej dla mnie w pierwszej kolejności jest aktorem.
Czemu tak uważam ?
Grał w :

  • "Requiem dla snu" - główną postać, dzieło jest hitem;
  • " Podziemnym kręgu" ,
  • " Przerwanej lekcji muzyki",
  • "Alexander" - przyjaciela Alexandra,
  •  i wisienka na torcie -  "Legionie samobójców"  - Jokera i tam moim zdaniem przedstawił swoje najlepsze umiejętności aktorskie i nie wiem, jak Wy uważacie, ale według mnie ta postać jest rewelacyjnie pokazana. 


Na dzisiaj to chyba wszystko 😉 Zapraszam do śledzenia bloga, ponieważ niedługo powinny pojawić się dodatki do postów (również starszych).



piątek, 27 lipca 2018

Piorun (2008)

Wytwórnia Walta Disney'a wypuściła kolejne świetne dzieło pod tytułem Piorun. 

Bajka opowiada o psim aktorze, któremu wmówiono, że jest zmodyfikowany i posiada supermoce, w celu ratowania swojej pani z opresji. Jednak przez nieszczęśliwy zbieg okoliczności zostaje wywieziony z planu filmowego i dowiaduje się, że jest zwykłym zwierzęciem, niczym nieróżniącym się od innych. Brak fałszywych umiejętności nie przeszkadza mu w pozostaniu bohaterem.


Twórcami tego filmu są :

  • reżyser - Chris Williams i Byron Howard,
  • scenarzysta - Dan Fogelman oraz Chris Williams,
  • odpowiedzialny za muzykę : John Powell,
  • montażysta : Tim Mertens,
  • reżyser polskiego dubbingu : Grzegorz Pawlak,
  • scenarzysta - dialogi w polskim dubbingu : Jakub Wecsile. 

Głosu użyczyli (polski dubbing) : 
  • Borys Szyc jako Piorun,
  • Julia Kunikowska jako Penny, 
  • Sonia Bohosiewicz jako kotka Marlenka, 
  • Tomasz Karolak jako Atylla, 
  • Wojciech Paszkowski jako reżyser,
  • Krzysztof Kowalewski jako gołąb,
  • Jerzy Kryszak jako gołąb,
  • Robert Górski jako gołąb,
  • Krzysztof Stelmaszyk jako Dr Ladazzo. 

W pierwotnej wersji : 
  • John Travolta jako Bolt,
  • Miley Cyrus jako Penny,
  • Chloë Grace Moretz jako młoda Penny. 

Tak, jak ostatnio oglądałam bajkę w polskiej wersji dubbingowej. Tym razem, jednak nie dlatego, że nie chciałam innej a po prostu nie znalazłam jej w języku angielskim. Widziałam tylko 10-minutowy fragment, bo byłam bardzo ciekawa głosu Johna Travolty jako głównego bohatera, ale więcej w nim mówiła Penny, czyli Miley Cyrus. Muszę przyznać, że osobiście wolę nasze, polskie wydanie. 
Tomasz Karolak jest przezabawny jako Atylla. Borys Szyc - niby on, a jednak go nie poznałam. Sonia Bohosiewicz - szczególnie przez głos polubiłam postać kotki Marlenki.

Moim zdaniem jest to trochę psia wersja "Truman Show"  - główny bohater zostaje od małego wychowany na planie filmowym, przypominającym normalny świat. Jednak tak naprawdę jest otoczony aktorami, a ludzie oglądają go w telewizji przez 24 godziny. W przypadku Pioruna show nie trwa całej doby, lecz nagrywają z nim kilka godzin a potem jest on zamykany w samochodzie kempingowym, w którym przebywa samotnie, tęskniąc za swoją panią, o którą zawsze się martwi (przecież tylko on jest odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo - tak mu wmówiono).

Bajka również pokazuje, jak kochane, ale także naiwne są zwierzęta. Kotka Marlenka została porzucona, mimo że kiedyś w domu ją uwielbiano. Piorun, nawet po tym, kiedy dowiedział się, że nie ma mocy, nadal uważał, że to on jest zobowiązany stróżować przy Penny.
Ludzie bardzo często wykorzystują tę niewinność. Przygarniają małe kocie, czy szczenię a potem, gdy dorośnie staje się zbyt problematyczne, więc wywozi się je do lasu i zostawia, żeby nagle rozpieszczone zwierzę nauczyło się samo dbać o siebie. To jednak nie jest najgorsze, ponieważ mają one instynkt i w końcu dadzą sobie radę - zdziczeją, przestaną ufać ludziom, zaczną polować na inne zwierzęta ( coś muszą jeść), ale sobie poradzą.
Głęboko zastanawiam się, co mają w głowie osoby, które zostawiają na przykład psa w lesie i przywiązują do drzewa. Liczą, że wspaniałomyślnie przegryzie tę linę ? Rozsupła ją ? Odpowiedź brzmi : Nie, nie zrobi tego. Zwierzę, a szczególnie pies, będzie czekać, bo ono nie wierzy, że na jego miłość można odpowiedzieć takim okrucieństwem. Dobrze... załóżmy, że mamy do czynienia ze złym na przykład kotem, który tłukł wszystkie talerze pozostawione na stole. Pierwsze pytanie : Czemu ten kot tak postępuje ? One wcale nie są wredne, jak ludziom się wydaje. Są mściwe - to można im przyznać, ale zemsta następuje, jeśli najpierw my wyrządzimy im krzywdę. Na przykład Wasz pupil nie chciał czekać aż dostanie jedzenie i zajrzał do garnka ze świeżo zrobionym sosem do spaghetti. Przyłapaliście go i rzuciliście kapciem. W takim przypadku kot będzie się mścił, bo z jego perspektywy on nie zrobił nic złego, zaspokoił swoją główną potrzebę a to Wy wykazaliście się agresją wobec niego. Pies jeśli rzucicie w niego kapciem przestraszy się i nie będzie już Wam ufał tak, jak wcześniej. Będzie zachowywał się normalnie, ale nigdy Wam tego nie zapomni. Dlatego w przypadku psa lepiej położyć na nim rękę i wystarczy powiedzieć stanowczo : Nie. ( On i tak nie rozumie, co powiedzieliście, chodzi o ton głosu, aby pokazywał, że zrobił coś niewłaściwego. Musi być stanowczy. Nawet nie musicie krzyczeć.) Może się zdarzyć, że pies za pierwszym razem nie będzie wiedział, o co chodzi. Wtedy należy powtarzać czynność i w końcu pojmie, że Pan/i złości się, gdy robię tę konkretną czynność.( Jeśli nie jesteście w stanie, nie bijąc zwierzęcia, wytresować go to lepiej nie przygarniajcie, nawet jednego. )

Mój kot ostatnio zobaczył, że na stole leżą trzy plasterki szynki. Był głodny, więc wziął sobie jeden plasterek, odszedł na bok i zjadł. Wiadomo, my nie zjemy już tych dwóch plasterków, ale z perspektywy kota to było logiczne i wyjątkowo grzeczne :

  1. Wziął tylko jeden plasterek. Zostawił nam dwa pozostałe. Nie wie, że ludzie nie jedzą po zwierzętach. Przecież zwierzęta dojadają po ludziach. 
  2. Nie stłukł talerza, a przecież miał do tego sposobność. 
  3. Był głodny. My też, gdy jesteśmy głodni bierzemy tyle, by się najeść, a resztę zostawiamy. 
Do tego dodam, że mój kot nie jest pupilem domowym, nie wychowywał się od małego z nami. Przygarnęliśmy go, ponieważ błąkał się porzucony. Był wychudzony. Mieliśmy jednego psa, który mało jadł, jego jedzenie często się marnowało. Tak naprawdę to obydwaj jedzą mniej niż jeden duży pies.
Nie bójcie się - zwierzę, które nic nie jadło przez kilka dni, nie zje Wam wszystkiego z lodówki, doceni, jedną małą miseczkę codziennie.   

Wracając do filmu ...
Kolejną naukę, którą można wyciągnąć z tej bajki jest to, że jeśli ktoś nie jest świadomy, że czegoś nie da się zrobić to najprawdopodobniej mu się uda. Człowiek, który w siebie wierzy jest w stanie zrobić kilkakrotnie więcej niż człowiek, który myśli przeciętnie - innym się nie udało, dlaczego mnie ma się udać ? 

Czasami także nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Mogliśmy widzieć coś "na własne oczy" a tak naprawdę zrozumieć coś zupełnie innego. Tak było w przypadku, kiedy Piorun odnalazł Penny, gdy ona grała swoją rolę z innym psem. Pomyślał przez to, że dziewczynka za nim w ogóle nie tęskniła i gdyby Marlenka nie wytłumaczyła mu, że błędnie odebrał tę scenę to odszedłby nieszczęśliwy. Dlatego UWAGA !!! Najważniejsi są przyjaciele (rodzina, partnerzy również mogą, a nawet powinni być przyjaciółmi).



W trakcie pisania tego posta trochę zboczyłam z tematu, ale pamiętajcie - filmy to nie wszystko. Ważne jest to, co z nich wynosimy. Nie musi to być konkretne przesłanie, mogą to być również emocje na przykład podczas komedii powinien to być relaks, rozbawienie (chociaż z dobrej komedii jesteśmy w stanie wyciągnąć wiele lekcji).
Często autor, tworząc swoje dzieło nie zastanawia się nad tym, co ono za sobą niesie. Widz jest w stanie zauważyć więcej niż reżyser, czy scenarzysta, ale fakt, że inaczej interpretujemy konkretne dzieło nie znaczy, że robimy to niepoprawnie. Każdy ma prawo do swojego spojrzenia na dany problem.   

piątek, 20 lipca 2018

Dziwolągi/ Freaks (1932)

Film przedstawiający pracowników cyrku. Jednakże nie byle jakich - osoby niepełnosprawne, z deformacjami ciała, niezwykłe. Jednego z nich rozkochuje piękna, lecz okrutna kobieta. Czyni tak ze względu na posiadany przez "dziwoląga" majątek. Planuje jego morderstwo. Czy jej się uda ? Jak zareagują inni, gdy jeden z nich zostanie skrzywdzony ?

Dzieło zostało zakwalifikowane jako dramat oraz horror. W twórczości wyreżyserowanej przez Toda Browninga zagrali :

  • Olga Baclanova jako Cleopatra,
  • Harry Earles jako Hans,
  • Daisy Earles jako Frieda, 
  • Wallace Ford jako Phroso,
  • Leila Hyams jako Venus,
  • Roscoe Atles jako Roscoe,
  • Henry Victor jako Hercules,
  • Daisy i Violet Hilton jako bliźniaczki syjamskie,
  • Josephine Joseph jako pół-kobieta, pół-mężczyzna;
  • Johnny Eck - mężczyzna z połową ciała,
  • Frances O'Connor - dziewczyna bez rąk,
  • Olga Roderick - kobieta z brodą,
  • Prince Randian - człowiek, posiadający jedynie tułów. 

Moim zdaniem film powinien być uznany jedynie jako dramat - porusza ważny problem społeczny, lecz nie jest na tyle brutalny, by nazywać go horrorem. Rozumiem jednak, dlaczego dostał także to drugie miano - dawniej sceny burzowe, gdy próbują zabić drugiego człowieka były uznawane za przerażające. Wystarczyło wywołanie grozy, bądź obrzydzenia u widza, a w tym dziele sama obecność "odmieńców" wzbudzała szok u oglądających.
Twórczość ta w czasach, kiedy została wydana, była kontrowersyjna i poruszała zagadnienie, o którym nikt nie chciał mówić - "o wybrykach natury" takich, jak na przykład pół-kobieta, pół mężczyzna, czy człowiek bez kończyn. Przez brak wiedzy na ich temat ludzie bali się przebywać w ich towarzystwie. Reakcją na to uczucie paradoksalnie nie było unikanie ich, a traktowanie swoich kolegów i koleżanek jako powodu do śmiechu. Wszyscy, którzy odstępowali od normy byli pretekstem do drwin.

Uważam, że warto zapoznać się z tym filmem. Wydaje mi się, że dzięki niemu więcej wiemy i nie ma wśród nas aż tak wielkiej znieczulicy. Oczywiście zawsze mogłoby być lepiej, ale sądzę, że warto być optymistycznie nastawionym, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

wtorek, 17 lipca 2018

Koralina i tajemnicze drzwi

Z dedykacją dla Małgosi - mam nadzieję, że będzie usatysfakcjonowana moją recenzją 😃😉

Dziewczynka wraz z rodzicami zamieszkuje w nowym miejscu. Wokół nie ma rówieśników, oprócz jednego chłopca, który nie przypadł głównej bohaterce do gustu. Nie ma również żadnych rozrywek - placu zabaw, czy choćby ogrodu. Znudzona Koralina odnajduje drzwi, które bardzo ją intrygują i postanawia przez nie przejść. Tam odkrywa nowy świat, gdzie wszystko jest tak, jak sobie wymarzyła. Jednakże osoby, które się tam znajdują nie są zwyczajni - mają guziki zamiast oczu.

Reżyserem, oraz twórcą scenariusza tej bajki jest Henry Selick. Dubbing polski był pod kontrolą Anny Apostolakis-Gluzińskiej.
Głosu postaciom użyczyli ( w polskim dubbingu ) :

  • Dominika Kluźniak jako Koralina;
  • Jacek Bończyk jako ojciec Koraliny, Charlie Jones;
  • Izabela Dąbrowska jako Mel Jones, mama Koraliny;
  • Mirosława Krajewska jako Panna April Spink;  
  • Krystyna Tkacz jako Panna Miriam Forcible; 
  • Miłogost Reczek jako kot;
  • Grzegorz Pawlak jako Pan Sergiej Alexander Bobinski;
  • Marcin Hycnar jako Wyborne "Wybie" Lovat;
(w języku angielskim ) :

  • Dakota Fanning jako Koralina,
  • John Hodgman jako ojciec Koraliny,
  • Teri Hatcher jako matka Koraliny,
  •  Jennifer Saunders jako Panna April,
  • Dawn French jako Panna Miriam,
  • Keith David jako kot,
  • Ian McShane jako Pan Bobinski,
  • Robert Bailey Jr. jako "Wybie". 
Ten animowany film fantasy zrobił na mnie mieszane wrażenie. Z jednej strony fabuła jest intrygująca, ciekawa, ale na pewno nie dałabym obejrzeć jej małemu dziecku. Już na samym początku zaprezentowane są straszne szczypce składające się z igieł, które niszczą jedną lalkę, by stworzyć nową. Cały proces odbywa się przy ładnej, aczkolwiek niepokojącej muzyce w brudnej, brzydkiej, pełnej pajęczyn chacie.
Moim zdaniem ta bajka nie jest wskazana dla małych dzieci, ponieważ mogą wynieść z niej lekcję, że jeśli będą narzekać na rodziców to zabierze ich potwór. Może wydawać się to super - będą grzeczne. Przecież często mówimy "Bądź grzeczny, bo cię pan/i zabierze.". Jednakże nie chcemy przecież, aby nasze dzieci kształciły się na osoby lękliwe. W przyszłości będą zachowywać się w dany sposób i nawet nie będą rozumieli, czemu tak robią, a będzie to wpojone postępowanie z dzieciństwa. Wszyscy chcemy mieć potomstwo, które wyrasta na pewne siebie, śmiałe, dlatego nie wmawiajmy mu od najmłodszych lat, że porwie ich potwór, gdy doskonale wiemy, że to się nie stanie. Poza tym jeśli będziemy mówić dziecku, że nie wolno narzekać to ono będzie dusić wszystkie negatywne emocje w sobie i nawet jeśli naprawdę coś stanie się złego, o czym powinno powiedzieć to ono będzie się bało. Co więcej jeśli będzie hamować swoje emocje to skutkiem może być złe samopoczucie. Zauważyliście, że mamy coraz większy procent ludzi cierpiących na depresję ?

Pokazując starszemu dziecku tę bajkę sądzę, że może ono wynieść z niej naukę, że rodzice naprawdę starają się nam zapewnić bezpieczeństwo, również finansowe i to, że czasami nie mają dla nas czasu  nie oznacza, że nas nie kochają.

Chociaż rodzice przedstawieni w tej historyjce byli naprawdę opryskliwi i momentami nieprzyjemni. Uważam, że nawet dorośli mogą dzięki niej zrozumieć, że nie powinno się zbyt długo nie zwracać uwagi na dziecko. Nawet jeśli nie zabierze go zły człowiek to może ono od nas się oddalić. Może być tak, że będzie obok nas, a tak jakby wcale go nie było, ponieważ nic o nim nie wiemy. Stanie między nami wewnętrzny, niewidzialny dla oka mur.

Nie wiem, czy Wy też mieliście takie skojarzenie, ale scenariusz przypominał mi lekko inną bajkę, a mianowicie "Alicję w Krainie Czarów". Znudzona mała marzycielka trafia do drugiego świata. Przeżywa różne fascynujące przygody, ale jednak postanawia wrócić, ponieważ chcą ją zamordować. Z tą różnicą, że w "Alicji..." okazało się to snem, a Koralinie się to nie przyśniło.

Natomiast dubbing polski moim zdaniem jest bardzo dobry. (Nie wypowiem się o oryginalnej, angielskiej wersji, ponieważ widziałam tylko zwiastun.)
Jedynie mam zastrzeżenia do Marcina Hycnara. Ma według mnie zbyt charakterystyczny głos i powinien go delikatnie zmieniać. Przez całą bajkę zamiast widzieć małego chłopca widziałam dorosłego mężczyznę. Jest tak też w przypadkach innych postaci z jego udziałem.

Ogólnie film uważam za ciekawy i wart obejrzenia. Posiada mądre przesłanie i na pewno nie jest stratą czasu, choć na pewno nie znajduje się w mojej ścisłej top 10 😏

czwartek, 12 lipca 2018

Pokłosie reż. Władysława Pasikowskiego

Film, który wywołał dużo kontrowersji ze względu na budowanie złej opinii o Polsce.

Franciszek Kalina wraca po latach na rodzinną wieś odwiedzić brata. Na miejscu okazuje się, że mieszkańcy nie cieszą się z przybycia rodaka. Wszystko z powodu braku sympatii do jego członka rodziny Józefa Kaliny, który działa na niekorzyść całej miejscowości.
Józef rozbiera nowo powstałą drogę. Jednakże nie planuje poprzestać na tym. Następnym jego celem jest plac przy kościele.
Osoby, które żyją w tej miejscowości od lat, zaczynają się buntować, że ktoś psuje porządek, o który sami musieli zadbać.
Okazuje się jednak, że nie chodzi tylko o elementy drogi i placu przy kościele. Wieś skrywa wielką tajemnicę, którą mieszkańcy wsi chcą ZA WSZELKĄ CENĘ zachować.

Reżyserem tego filmu jest Władysław Pasikowski, który jest zarazem twórcą scenariusza. Zdjęcia wykonał Paweł Edelman, oraz najważniejszy według mnie od czasu obejrzenia Podatku od miłości -  Jarosław Kamiński jako montażysta.

Główne role zagrali :


  • Maciej Stuhr jako Józef Kalina,
  • Ireneusz Czop jako Franciszek Kalina.

W pozostałych bohaterów wcielili się :


  • Jerzy Radziwiłowicz jako proboszcz,
  • Andrzej Mastalerz jako młody ksiądz,
  • Zbigniew Zamachowski jako sierżant Włodzimierz Nowak,
  • Danuta Szaflarska jako zielarka, która opowiada Kalinom o tajemnicy,
  • Ryszard Ronczewski jako Franciszek Sudecki "Sum" ,
  • Zuzana Fialová jako wnuczka Sudeckiego,
  • Wojciech Zieliński jako wnuk Sudeckiego,
  • Robert Rogalski jako Malinowski (jeden z tych, którzy podkładali ogień).

Uważam, że ten thriller jest wspaniały. Scenariusz jest dobrze przemyślany. Film cały czas trzyma w napięciu. Aktorzy zagrali w nim wyśmienicie. Moim zdaniem Maciej Stuhr pokazał najwyższy kunszt aktorski. Według mnie to jego dotychczas najlepsza rola. Zaczynał przedstawiając młodych, nieśmiałych chłopaków, którzy wpadają w tarapaty. Zagrał amanta w "W planecie singli" - teraz przyszła kolej na chłopa ze wsi w "Pokłosiu". Ja osobiście jestem ciekawa, jakie zlecenie przyjmie jako następne - na pewno wystąpi rewelacyjnie.

Niestety niektórzy nie docenili oddania się roli przez aktora, który miał później problemy, ponieważ wziął udział w niewygodnym wizerunkowo filmie. Ludzie nieprzychylnie na niego patrzyli. Nie rozumieli, że to wymyślony scenariusz. Nie przedstawia on prawdy. Owszem historia jest zaczerpnięta z życia, lecz mężczyzna, który odtworzył cmentarz żydowski spotkał się ze zrozumieniem. [To przeczytałam na forum na filmwebie : https://www.filmweb.pl ]

W tym utworze twórcy chcieli stworzyć dla swoich widzów kreację, która ich zaciekawi. Niestety II wojna światowa dla nas Polaków jest zbyt świeżym tematem i wciąż wzbudza w nas głębokie emocje. Lubimy dzielić - Polacy byli tymi dobrymi a Niemcy tymi złymi - jednakże, jak powiedział Maciej Stuhr do Kuby Wojewódzkiego : "Wojna lubi ubrudzić." - to znaczy, że nawet dobrzy ludzie, gdy zostają do tego zmuszeni są w stanie dokonać czynów, których nigdy, w normalnych warunkach by nie dokonali. Dlatego nie można mówić, że tylko jedna ze stron postępowała w niewiarygodny sposób. Ci "dobrzy" też nie zawsze działali w sposób honorowy. Musimy w końcu nabrać dystansu i to przyznać.
Maciej Stuhr miał również kłopoty z ofertami kinematograficznymi w Polsce. Postanowił, więc przyjąć pracę od rosyjskich producentów kręcących film akcji, mimo że wcześniej nie miał za bardzo z nimi do czynienia. (Z żalem stwierdzam, że widziałam tylko fragment, więc się nie wypowiem.)  [Informacje zaczerpnięte z programu Kuby Wojewódzkiego w rozmowie z Maciejem Stuhrem. Podaję Wam link byście mogli sami posłuchać, o czym mówili : https://player.pl ]     

Ciekawostka :

Maciej Stuhr, aby scena bójki wyglądała wiarygodnie naprawdę uderzył Ireneusza Czopa, ponieważ nie był w stanie zadać fałszywego ciosu (zawsze to on grał bitego). [Informacja również z programu.]

Dlaczego oglądam sama filmy ?

"Dlaczego zostawił walizkę ?"
"Okradną go."
"No i mówiłam. Okradli."
A także :
"ZABILI PSA !!! ******"

I na koniec ... moim zdaniem najlepsza recenzja tego dzieła - mój tata mówiący :
"Nawet nie wiedziałem, że Polacy taki film potrafią zrobić."

czwartek, 5 lipca 2018

Życiowo, nie filmowo

Na moim blogu możecie przeczytać o filmach, a także o książkach. Jednakże tytuł bloga brzmi Bo filmy to za mało. Kinematografia bardzo dobrze nas rozwija, wpływa na nas pozytywnie, ale najważniejsze jest to, co dzieje się wokół nas. Dlatego chciałabym Wam opowiedzieć o trzech specyficznych rodzajach dziewczyn, które zaobserwowałam raz w klubie.
Nie myślcie, że wszystkie panie się tak zachowują. Próbuję jedynie zwrócić Waszą uwagę na takie niemile widziane postępowanie.

Pierwszym typem pani jest :
Kroplówka (przydomek nadany przeze mnie) - jest to dziewczyna, która nie potrafi odłożyć swojego trunku. Cały czas sączy go, obserwując uważnie, co dzieje się dookoła, lekceważąc pana, który ją adoruje.
Prawdopodobnie klubowiczka próbuje dać towarzyszowi do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana, lecz on nie rozumie aluzji. Najprościej byłoby powiedzieć wprost. (Czasem działa.)
Dostała ode mnie miano kroplówki, ponieważ sączyła swoje piwo przez minimum pięć minut, nie odrywając ust od słomki. Wyglądała, jakby odłożenie szkła miało przynieść jej życiu wielką katastrofę.
Królowa - pani, która uważa, że jest najważniejsza w klubie i jeśli setny raz przechodzi przez centrum parkietu to każdy już powinien wcześniej zrobić jej miejsce (i najlepiej rozłożyć czerwony dywan). Taka kobieta często rozpycha innych klubowiczów na boki, krzycząc :
Halo !; Uważaj ku***; Sorry ! (Nie jest z pochodzenia Angielką.) i najlepsze Przepraszam KU*** !
Ostatnia pani to Tancerka - kobieta, która myśli, że tańczy tak dobrze, że musi zajmować pół parkietu. Rozpycha się łokciami, wpada na innych całym ciałem, ewentualnie depcze Ci po stopach (przecież stoisz na JEJ parkiecie).

Wszystkie te panie niestety zachowywały się tak przez nadmiar alkoholu, lub z powodu nieudanego wieczoru. Sądzę, że niektóre z nich są na co dzień miłymi dziewczynami. Jednakże ... jeśli miałyście złą imprezę to nie psujcie jej osobom w Waszym otoczeniu.


piątek, 29 czerwca 2018

Podatek od miłości reż. Bartłomieja Ignaciuka

Do tej pory wszystkie moje recenzje, opisy filmów były pozytywne. Tym razem nie jestem zadowolonym widzem.

Podatek od miłości reżyserii Bartłomieja Ignaciuka jest dla mnie wielkim rozczarowaniem. Wspaniały zwiastun, który mogłabym oglądać ciągle, cudowna piosenka promująca, którą wykonują Kayah i Grzegorz Hyży o tym samym tytule.

Moim zdaniem film jest źle zmontowany. Za montaż był odpowiedzialny Jarosław Barzan. Jestem zaskoczona, ponieważ nie jest to montażysta, który nie ma doświadczenia. Był współtwórcą takich dzieł jak : Listy do M.; Jak się pozbyć cellulitu; Bogowie; Planeta Singli.

Momenty, które były zabawne w trailerze, we właściwej  produkcji są rozwleczone i tracą charakter. Zauważmy też, że miała to być KOMEDIA romantyczna. Komedia ma za zadanie bawić, a może tego dokonać na trzy sposoby :

1.  poprzez komizm postaci :
Można było stworzyć wesołą kreację chłopaka Klary - niezadbanego, leniwego. Jednak, patrząc na niego, ani trochę się nie śmiałam. Grał dobrze, ale nie zabawnie. Postać "nieudacznika" była zbyt realistycznie odwzorowana - irytował mnie swoją za długą rolą w tym filmie. Jeśli palił marihuanę to miał wiele pretekstów, by powiedzieć coś niedorzecznego, wykorzystać...

2. komizm słowny :
czyli wszelkiego rodzaju gry słowne, żarty, dowcipy, choćby "suchary". Zabrakło tego.
Scena, którą widzimy w zwiastunie - w barze - jest przezabawna. Ale ... w filmie tak to nie wygląda. Marian przesadza i kpi z głównej bohaterki, na co ona zareagowała agresją. I znowu wracając do trailera - zabawne jest to, że Klara chce uderzyć bezczelnego mężczyznę, a trafia w barmana. W filmie po tym, jak niewinny pracownik w pubie zostaje uderzony główna bohaterka rzuca się na Mariana z aktówką póki nie wyprowadza ją ochrona i nadal mogło być to zabawne, ale trwa za długo i te zbliżenia na bitego, powodują, że młoda urzędniczka może wydawać się histeryczką;

3. ostatnim jest komizm sytuacyjny :
Już wiemy, że scena w barze nie jest zabawna. Kolejny wątek, który mnie rozczarował to przepychanie się panów - Ryszarda (szefa Klary) i Mariana -  w zwiastunie się uśmiałam - dwóch dorosłych, poobijanych mężczyzn kłócących się na rowerach. I znowu nieporozumienie. To nie był żart. Pracodawca dziewczyny naprawdę był zły na drugiego rowerzystę i mogło dojść do następnej bójki.

Zabrakło według mnie wesołej muzyki, która mówiłaby : Hej, to tylko żarty. Na początku wprowadza nas piosenka pod tytułem Can't we be friends śpiewanej przez Ellę Fitzgerald, oraz Louisa Armstronga. Do przedstawienia postaci może być spokojna kompozycja, ale czemu przez cały film ?

No, ale nie było samych złych rzeczy w tym filmie ...

Uważam, że aktorzy dobrze odwzorowali swoje role. Moim zdaniem jeśli zostałoby to dobrze zmontowane byłaby z tego super komedia, ponieważ scenariusz był ciekawy.
Nowe twarze - znani aktorzy, którymi nie jesteśmy jeszcze przesyceni.
Grzegorz Damięcki - dobrze zagrał, ale widać, że nie jest typowym bohaterem komedii romantycznych. Brakowało tego "maślanego spojrzenia". Można to uznać za plus, lub minus. Mi trochę tego brakowało, lecz panowie mogli odczuć ulgę.
Aleksandra Domańska - po tej aktorce spodziewałam się fajnej postaci i według mnie najbardziej utrzymała poziom.
Roma Gąsiorowska - super postać. Można powiedzieć, że jeśli gdzieś występował komizm postaci to u niej. Koleżanka z pracy Klary - nieśmiała, ze słabością do słodyczy, ale miła i lojalna, wykazująca się na koniec wielkim sprytem.
Michał Czarnecki - najciekawsza postać. Zły charakter. Dziwię się, że producenci i reżyserzy nie rozchwytują tego aktora na równi z Mikołajem Roznerskim (chociaż chyba nie narzeka na brak ofert).
Weronika Rosati - do tej pory nie widziałam roli, w której zagrałaby bez zarzutu. Jej postać nie wnosi za dużo do całej historii, ale zrozumiałam dzięki niej, czemu szef Klary zachowywał się w tak podły sposób. Miał w domu kobietę autorytarną, więc szukał "przygód" poza domem.

Ogólnie sądzę, że ten film można obejrzeć, ale nie więcej niż raz. Nie wniósł do mojego życia żadnego rozczulenia, ani tym bardziej refleksji. Szkoda, bo nie mam nic do zarzucenia aktorom.


czwartek, 28 czerwca 2018

Przełęcz ocalonych

Reżyserem tego wspaniałego filmu jest Mel Gibson. Wybitny twórca takich dzieł jak : Apocalypto, Pasja, oraz Bravehear - Waleczne Serce.



Przedstawiona tutaj historia jest oparta na faktach. Pokazuje walkę pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Japonią (bitwa o Okinawę 1 kwietnia - 22 czerwca 1945 roku).

Mel Gibson uwiecznił opowieść o Desmondzie Doss'ie, żołnierzu Armii Krajowej Stanów Zjednoczonych, który jako pierwszy jako obdżektor (osoba odmawiająca odbycia służby wojskowej z powodu poglądów religijnych, głoszących pacyfizm i antymilitaryzm – więcej na stronie : https://pl.wikipedia.org/wiki/Obd%C5%BCektor [ 26.06.2018 r.] ), oraz sanitariusz otrzymał Honorowy Order Kongresu (jest to najwyższe odznaczenie w Stanach Zjednoczonych za wykonanie czynności ponad obowiązkowych z narażeniem własnego życia, pokazujące akt odwagi i męstwa; więcej : https://pl.wikipedia.org/wiki/Medal_Honoru_(Stany_Zjednoczone) [26.06.2018 r.]).

Desmond Doss wychowywał się w rodzinie, w której ojciec był emerytowanym wojskowym, oraz alkoholikiem. Matka ze względu na dzieci i wspomnienie mężczyzny, którego kochała, próbowała wychować chłopców na dobrych ludzi, nie odchodząc od męża, który źle ją traktował.

Udało jej się tego dokonać. Jednakże w czasach, gdy wszyscy młodzi mężczyźni zaciągają się do wojska oni też postanowili to zrobić. Jeden z nich (właśnie Desmond) był obdżektorem, czyli nie musiał sprawować służby wojskowej, lecz nie mógł patrzeć, jak jego rówieśnicy giną, a on bezpiecznie przeczekuje wojnę w domu. Postanowił, że zostanie sanitariuszem i nie dotknie broni. Plany były wspaniałe, aczkolwiek przełożeni nie byli tym zachwyceni.

Panowie, którzy sprawowali władzę nad nowo przybyłymi szeregowcami uznali, że ten jeden żołnierz wprowadza chaos w szeregach. Zarzucano mu, że nie wykona rozkazu na polu bitwy i nie będzie w stanie obronić kolegów z kampanii. Towarzysze z drużyny podzielali to zdanie i nawet dopuścili się silnego pobicia swojego przyszłego sanitariusza.

 Jednakże nigdy wcześniej nie pomylili się tak bardzo w ocenie drugiego człowieka.

Szeregowiec Doss uratował około 75 osób póki sam nie został ranny. To z jaką wiarą i z jakim heroizmem działał trzeba zobaczyć.


Szeregowiec Desmond każdego kompana ewakuował z pola bitwy pojedynczo cały czas będąc pod ostrzałem.


Na koniec filmu sam Desmond Doss opowiada niektóre sytuacje, które wydarzyły się podczas bitwy o Okinawę.

Moim zdaniem bardzo wzruszająco opowiada o rannym mężczyźnie, który przez chwilową utratę wzroku omal go nie zastrzelił, a potem gdy okazało się, że jedynie błoto przybrudziło mu twarz i jednak widzi - popłakał się szczerze z wielką ulgą i wdzięcznością, że Doss się po niego wrócił.


Uważam, że warto obejrzeć ten film, ponieważ końcowy wywiad jest dowodem, że na świecie istnieją ludzie, którzy zasługują na miano bohatera.

piątek, 22 czerwca 2018

Verỏnica reż. Paco Plaza

Wracamy do filmów !

Jestem straszliwym tchórzem. Nienawidzę horrorów opartych na faktach, ani o opętaniu przez złe duchy. Koleżanka namówiła mnie na obejrzenie takiego, w którym zawarte są te dwa wątki. Oglądałam go chyba trzy godziny, mimo że trwa półtorej. Po prostu po każdej straszniejszej scenie musiałam się uspokoić. Dlatego apel - nie zadawajcie mi do obejrzenia horrorów. Proszę 😓 😄


Akcja dzieje się w Madrycie w 1991 roku.
Młoda dziewczyna zajmowała się trójką rodzeństwa. Matka ciężko pracowała w barze, by utrzymać sama rodzinę. Z tego powodu nie poświęcała dużo czasu dzieciom. Veronica, bo tak miała na imię główna bohaterka, czuła się zaniedbana przez rodzicielkę. Potrzebowała z nią porozmawiać - nie radziła sobie po śmierci ojca. Młodsze rodzeństwo nie odczuwało braku rodziców, ponieważ ta najstarsza siostra zastępowała im jednocześnie matkę i ojca.

Veronica miała tylko jedną przyjaciółkę, nigdy nie wychodziła na imprezy, nawet na żadne spotkania ze znajomymi, ponieważ musiała opiekować się siostrami i bratem.

Pewnego dnia, gdy cała szkoła wyszła oglądać zaćmienie słońca główna bohaterka wraz z Rosą i inną koleżanką postanowiły przeprowadzić rytuał, podczas którego planowały nawiązać kontakt ze zmarłymi.

Udało im się, lecz przywołały ducha, który jak się okazało nie miał dobrych zamiarów.


wtorek, 19 czerwca 2018

"Toksyczni rodzice" Susan Forward

To teraz chwila przerwy od filmów. W tym poście przedstawię Wam książkę Susan Forward pod tytułem Toksyczni rodzice, którą również omawialiśmy na zajęciach na studiach pedagogicznych. Uważam, że ten utwór jest jeszcze lepiej napisany niż książka Alice Miller Zniewolone dzieciństwo. Ukryte źródła tyranii.

Książka zawiera problematykę rodzin dysfunkcyjnych. W pierwszym rozdziale możemy przeczytać o tym, jak rodzice próbują kreować się na bogów przed swoimi dziećmi. Chcą być dominujący, rządzić życiem syna, lub córki, jakby należało do nich, jakby dostali w prezencie drugą i kolejną szansę do wykorzystania. Taki rodzic jest kapryśny - raz jest czuły, innym razem oschły. Dziecko nie jest w stanie przewidzieć, co go czeka. Działa w ciągłym strachu. Popada w kompleksy. Stopniowo uzależnia się od rodziców i postępuje tylko tak, jak mu "bóg" każe.
Rodzic swoje postępki usprawiedliwia tym, że zawsze chciał dobrze dla swojego potomka. Zapewnia, że nigdy nie chciał go skrzywdzić. Natomiast to, że zranienie dziecka nie było jego zamiarem nie znaczy, że wcale go to nie bolało. Zachowanie wymagającego, surowego rodzica ma wpływ na przyszłość dziecka.

Ta książka mówi o prawdziwych przykładach rodzin dysfunkcyjnych. Na przykład Louise opuścił ojciec. Nieświadomie w dorosłym życiu wybierała takich partnerów, aby utwierdzić się w przekonaniu, że faceci są niegodni jej zaufania, są stworzeni tylko po to, aby ranić kobiety.
Gdyby pogodziła się z myślą, że tak naprawdę to tylko jeden mężczyzna, jej ojciec jest nieodpowiedzialny, nie musiałaby cierpieć z powodu trzech nieudanych małżeństw.

Książka także mówi o tym, żeby nie chować negatywnych emocji. Należy się wyładować. Jesteśmy tylko ludźmi. Natomiast jeśli te złe przeżycia w nas pozostaną, one dadzą o sobie znać w przyszłości. To może być za 5 albo za 20 lat, ale nie znikną same z siebie.
 Jeśli ktoś wyrządził nam krzywdę wyzwalającym będzie odczuwać wobec niego gniew. Nauczeni jesteśmy, że po chrześcijańsku jest wybaczać i nie wolno mieć żalu do drugiego człowieka. Jednakże jak możemy wybaczyć bliskiej osobie, której ufaliśmy, która nas wykorzystała, zdradziła.
Książka porusza temat, na który ludzie nie chcą się wypowiadać. Nie chcą w ogóle o tym myśleć - kazirodztwo. Autorka uważa to za największą zdradę, ponieważ narusza fundamentalne zaufanie. Rodzic powinien chronić potomstwo. To jest jego podstawowy obowiązek.
Dlatego nie musimy wybaczać, powinniśmy być świadomi tego, co odczuwamy, a nie na siłę zmuszać się do pozytywnego mówienia, czy myślenia o tym człowieku.

I nawet jeśli ta bliska osoba już nie żyje to również możemy odczuwać wobec niej wyrzuty, że nas skrzywdziła. Nie powinniśmy jej obrażać, ale możemy mówić o tym, co nam zrobiła. Jest to nasze prawo.

W drugim rozdziale możemy przeczytać o "złodziejach dzieciństwa", czyli o rodzicach, którzy przez swoją niedojrzałość zepchnęli obowiązek opieki na swoje dzieci. Na przykład, kiedy rodzic pije córka, bądź syn opiekują się swoim rodzeństwem, albo często też samymi rodzicielami. Takie dzieci odczuwają niepokój, że jeśli one nie zatroszczą się o rodzinę i dom to nikt tego nie zrobi (przeważnie mają rację). Takie dziecko nie ma możliwości przeżyć swojego dzieciństwa niewinnie, od samego początku musi być dorosłym.

W następnym rozdziale można powiedzieć, że jest o przeciwieństwie poprzednio wspomnianych rodziców. Mianowicie o takich opiekunach, którzy za wszelką cenę chcą kontrolować życie swoich podopiecznych. I nie zawsze są to rodzice, którzy krzyczą i biją swoje dziecko, bardzo często jest to kochające małżeństwo, które nie pozwala odejść swojemu dziecku i poprzez szantaże (finansowe, bądź emocjonalne) będzie zmuszało do jego pozostania w domu rodzinnym. Syn, czy córka z powodu przymusu akceptacji ze strony najbliższych i z samej miłości nie umie się przeciwstawić takiemu traktowaniu.


Na koniec chcę przytoczyć cytat z książki, który według mnie najlepiej podsumowuje całość dzieła autorki :
Kiedy sprowadzisz swoich toksycznych rodziców na ziemię, kiedy znajdziesz w sobie odwagę, aby spojrzeć na nich realistycznie, możesz zacząć w kontaktach z nimi wyrównywać siły. 

Mam nadzieję, że wystarczająco streściłam Wam tę książkę, by Was zainteresować. Moim zdaniem warto przeczytać utwór Susan Forward pod tytułem Toksyczni rodzice, ponieważ  na zawsze zmieni Wasz światopogląd. A przynajmniej chcę w to wierzyć, bo sądzę, że to bardzo mądra, ciekawa i życiowa książka.

niedziela, 10 czerwca 2018

Pan od muzyki - reż. Christophe Barratier

Witam ponownie ! 😄

Tym razem chciałabym Was zapoznać z filmem pod tytułem Pan od muzyki reżyserii Christophe Barratier. Jednak trochę w innej formie - porównania dwóch typów nauczyciela. Pierwszym z nich będzie tytułowy pan od muzyki, czyli Clement Mathieu (Gérard Jugnot), drugim zaś dyrektor Rachin (François Berléand).



Pierwszy jest życzliwy, pomocny, spokojny, zaś prowadzący placówkę jest gburowaty, nieuprzejmy, nerwowy. Zauważmy, że obydwaj są w tym samy otoczeniu. Mają styczność z tymi samymi ludźmi, dlatego nie można powiedzieć, że przyczyną odmienności jest środowisko. Ci dwaj mężczyźni zostali postawieni przed tym samym, surowym gronem młodych chłopców. Jednakże Clement Mathieu podszedł do nich z cierpliwością i dobrocią w sercu. Zechciał ich poznać, zagłębić się w ich myśli. Natomiast dyrektor uznał, że najlepszym sposobem na wychowanie urwisów będzie ich bicie, zamykanie w samotności, lub prace na rzecz szkoły. Nigdy nie zechciał poznać nawet jednego z nich.

Z niemalże finałowej sceny dowiadujemy się, że wpływ na tę różnicę podejścia do młodzieży miało powołanie. Mathieu był niespełnionym artystą i cieszył się, że swoją pasją może dzielić się z młodymi, którzy jak na przykład Pierre Morhange (postać grana przez Jeana-Baptiste Maunier ) byli bardzo utalentowani. Inni uczniowie musieli trenować swoje umiejętności wokalne, ale nie przeszkadzało im to, ponieważ czuli więź, mieli poczucie, że są w gronie ludzi, którzy ich akceptują. Clement Mathieu dawał im bezpieczeństwo. Niestety dyrektorowi Rachinowi zabrakło tego powołania. Nieustannie karał uczniów. Nigdy nie chciał ich słuchać. Zdarzało się, że karał nie tego, co trzeba, bo było mu obojętne kogo bije. W pewnych momentach filmu uważam, że jemu zadawanie bólu sprawiało przyjemność. Jest on sadystą, który całą swoją frustrację i niespełnione ambicje wyżywa na chłopcach. Chociaż trudno mówić w jego przypadku o jakichkolwiek aspiracjach skoro kradł zasługi swoich pracowników. Mam na myśli scenę, kiedy powiedział hrabinie, że to on zainicjował chór, dzięki czemu miał zostać później oznaczony. Jeśli wspomnieć jeszcze o bezpieczeństwie z jego strony to nie było na to szans, ponieważ wystarczyło, że spojrzał na któregoś z chłopców, a już się obawiali kary, nawet jeśli nie zrobili niczego złego.



Bardzo miłą i wręcz wskazaną cechą nauczyciela jest poczucie humoru. Mathieu posiadał je. Gdy drwiono z niego, on potrafił zachować dystans. Jeśli Pierre narysował go prześmiewczo on zrobił to lepiej, ale z dodatkiem, który również miał go w pewnym stopniu ośmieszyć – nosem klowna. Gdy chłopcy śpiewali wulgarną rymowankę na jego temat, a przyłapał tylko jednego to nie ukarał go, a kazał mu zaśpiewać jeszcze raz, ale poprawnie, czego chłopiec nie potrafił zrobić, więc nauczyciel zaczął ich edukować w tym kierunku. O dyrektorze placówki nie można powiedzieć, że miał poczucie humoru. Był on bardzo punktualny i trzymał się formalności. Nie rozumiał żartów i ich nie lubił. Był moment, kiedy w swoim gabinecie zrelaksował się i pozwolił sobie na zabawę (rzucanie papierowym samolotem), lecz gdy usłyszał rymowankę na swój temat, jak niegdyś Mathieu, bardzo się zdenerwował i uznał, że najlepszą karą będzie zlikwidowanie chóru – dzieła, które zdyscyplinowało chłopców.



Pan od muzyki zawsze bronił swoich uczniów. Uważał ich nawet za swoje dzieci, co wiązało się z odpowiedzialnością, od której nigdy nie uciekał. Podczas pobytu Mondaina (Grégory Gatignol), rudego recydywisty starał się pracować nad jego charakterem. Niestety dostał za mało czasu, by móc jakkolwiek pozytywnie na niego wpłynąć. Tym bardziej, że Rachin uwielbiał karać i wreszcie miał swojego "kozła ofiarnego", na którym mógł wyładować całą swoją złość. Ale nie wolno zapominać, że przemoc rodzi przemoc, o czym dyrektor przekonał się na własnej skórze. 

Na pewno obydwa typy nauczycieli zapadły w głowach uczniów na lata. Jednakże w zupełnie inny sposób. 

 

piątek, 8 czerwca 2018

Zwierzogród - reż. Byron Howard i Rich Moore

Poprzedni post był poważny, więc teraz dla kontrastu - bajka. Choć uważam, że wybrałam taką, która porusza bardzo wiele wątków, nie tylko radosnych.


Zapraszam do czytania 😊


Przyznaję, że Zwierzogród  to moja ulubiona bajka. Wprowadzenie przedstawia małe, słodziutkie zwierzaczki, które podczas spektaklu teatralnego w ramach dodatkowych zajęć prezentują bardzo optymistyczne i -  jak wielu dorosłych, by stwierdziło - naiwne poglądy na świat, a mianowicie, że każdy może być kim tylko zechce, jeśli naprawdę o tym bardzo głęboko marzy. Nie brakuje przy tym dziecięcych skłonności do przesady. Oczywiście od razu po wystąpieniu ojciec z matką próbują pozbawić ją ambitnych celów i "ściągnąć na ziemię". Tłumaczą jej, że żaden królik nigdy jeszcze nie został policjantem i najlepiej to w ogóle o nic się nie starać to wtedy nie odczuje się porażki. Jak się domyślacie takie argumenty nie przemówiły do Judy.

Gdy już stała się na tyle dorosła, by zacząć pracę, wyjechała do metropolii, która otwierała wiele nowych dróg, szczególnie dla młodych. Można tutaj odnaleźć odniesienie do współczesnego świata, w którym dzieje się dokładnie tak samo. Są osoby, które zostają na wsi, lub w mniejszych miejscowościach i prowadzą sobie spokojne życie, oraz takie niesforne, które są ciekawe świata i nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu.

Często dzieje się tak, że ci młodzi, pełni ambicji ludzie trafiają do swojego wymarzonego miejsca i odczuwają rozczarowanie. Okazuje się, że bez rodziców nie jest tak kolorowo i ze wszystkim trzeba sobie radzić samemu. Na przykład Judy doświadczyła niemiłego przywitania ze strony właścicielki i sąsiadów. ALE !!! Nie zraziła się. To jest ważne - wiele ludzi będzie Cię zniechęcać, krytykować - a Ty rób swoje. Ważne jest także, aby w momencie, kiedy czujemy się gorzej mieć przy sobie osobę, która powie nam, byśmy nadal robili to, co lubimy i wesprze nas w tym.

Hoops z pozytywnym nastawieniem poszła do pracy. Była jedyną kobietą i do tego niewielkich rozmiarów przy osiłkach, którzy nie wykazywali chęci zapoznania jej, ani pomocy. Nawet szef był dla niej nieuprzejmy i nawet nie chciał jej przedstawić. Gdyby mało było tego dał jej najgorsze zadanie, nie licząc się z jej osobą.

Gdyby nie znajomość Judy z burmistrzem i jego zastępcą szef Bogo zwolniłby ją. Można powiedzieć, że mamy tutaj poruszony wątek zdobywania pracy i przywilejów poprzez innych ludzi. Trzeba przyznać, że jest to ogólnie powszechne. Ale bajka pokazuje, że nie zawsze ci, którzy są dla nas mili chcą dla nas dobrze. Często osoby, które kreują się na "potworów" okazują się tymi, którzy najszybciej nam udzielą rady, czy pomocy.

Nawet rodzice, którzy kochali Judy egoistycznie cieszyli się, że córce nie powodzi się w pracy, bo liczyli na to, że wróci do nich na wieś. Dopiero, gdy załamała się, bo bardzo namieszała w mieście, zobaczyli, że jest nieszczęśliwa, uprawiając marchewkę i zachęcali ją do powrotu do Zwierzogrodu.

Kolejną wartościową lekcją jest to, aby nie dać się poróżnić z bliskimi. Media źle zrozumiały Judy, wyolbrzymiły podane przez nią informację przez co omal nie straciła przyjaciela, ale tak, jak Nick - prawdziwy przyjaciel zawsze wybacza i nie należy przestawać ufać mu, gdy ktoś trzeci chce wprowadzić chaos w tę relację. Przecież z jakiś powodów stał się tą ważną osobą w Twoim życiu.

Inne lekcje, które można odnaleźć w tej bajce to :

  • należy przestrzegać zasad BHP (Judy w lodziarni),
  • na świecie istnieje nielegalny handel, ponieważ państwo nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa wszystkim obywatelom (Nick sprzedający lody)
  • nie wolno ulegać stereotypom, bo mają swoje następstwa w przyszłości (zraniony mały Nick stał się potem oschłym, szczwanym lisem)
  • "Gdyby nie ja i moje podatki..." - kojarzycie takie zdanie ?
  • nudyści - w bajce zwierzęta są ubrane, ale są również takie, które wolą być naturalne. Skojarzyło mi się to z plażami nudystów
  • leniwce, pracujące w urzędach - oczywiście nie ma to wydźwięku negatywnego, ale każdy musi przyznać, że gdy stoimy w kolejce na przykład w banku to wyobrażamy sobie takie powolne zwierzęta
  • złośliwość ludzka -  (moim zdaniem szczególnie w Polsce). Mamy takie skłonności - jak u kogoś źle się dzieje to nam od razu lepiej. Jeśli kolega dostanie jedynkę od razu mniej nam to doskwiera, że również ją otrzymaliśmy. Nick na przykład za to, że go Hoops przechytrzyła nagrywając jego przyznanie się do składania fałszywych deklaracji podatkowych ciągle utrudniał jej śledztwo. 
  • używanie aplikacji - SnapChat, Instagram jest obecnie dla nas codziennością. W bajce nawet poważny komendant stosował aplikację, która imitowała, że tańczy ze sławną piosenkarką
  • media, które potrafią rozdmuchać małą, niepewną sprawę do skali wszechobecnego chaosu
  • chciwość nie popłaca - Nick chciał wziąć tylko małą część dowodów zbrodni, ale Judy chciała zabrać ze sobą wszystko. Zniszczyło się wszystko, oprócz tego, co przechował lis. 
A teraz sprawy techniczne... 😃


Jeszcze nie oglądałam Zwierzogrodu w języku angielskim, ale polski dubbing uważam za arcydzieło. W ogóle nie poznałam, że głównej bohaterce głos oddała Julia Kamińska, a Nickowi - Paweł Domagała. Głosy zostały tak dokładnie podłożone, że oglądając widz nie zastanawia się, kto to mówi. Moim zdaniem bardzo trudno jest osiągnąć, by znany aktor, czy aktorka nie zostali rozpoznani. Oprócz tej dwójki, innymi znanymi osobami, które użyczyli głosu są na przykład :

  • Barbara Kurdej-Szatan - Wiceburmistrz Obłoczek,
  • Krzysztof Stelmaszyk - komendant Bogo,
  • Wiktor Zborowski - Burmistrz Lewin Grzywalski 
  • Izabela Dąbrowska - Pani Wydralska (tę aktorkę poznałam od razu, ale uważam, że była równie znakomita, jak inni). 

Nie wolno zapomnieć wspomnieć o muzyce.
W polskiej wersji, gdy Judy jedzie do Zwierzogrodu występuje piosenka Pauliny Przybysz - Nie bój się chcieć. Uważam tekst tej piosenki za bardzo motywujący i poprawiający humor. Jedynie na początku jest niepotrzebny (jeśli się nie mylę) syntezator dźwięku, ale sama wokalistka śpiewa bardzo dobrze. 
W oryginalnej wersji i na końcu bajki śpiewa Shakira - Try everything. Ta piosenka jest jeszcze lepsza niż poprzednia. 


No i to chyba wszystko 😊

A nie ... Ostatnia uwaga : 

NIE ZAPOMNIJCIE ZOBACZYĆ KTO OKAŻE SIĘ PIRATEM DROGOWYM 😉

Parasite (2019)

Film, który dostał Złotą Palmę w Cannes oraz cztery główne nagrody na Oscarach w 2020 roku (najlepszy film, najlepszy film międzynarodowy, n...